Bardzo czeska książka - prosta i piękna, wesoła, pełna specyficznego czeskiego humoru a zarazem smutna i nostalgiczna. Wspomnienia z dzieciństwa pisane przez autora podczas pobytu w szpitalu psychiatrycznym. Pavel pisze prostym językiem o swoim życiu w małym miasteczku, o mamusi i tatusiu, który był dobrym komiwojażerem a zarazem życiowym nieudacznikiem, o rzece, łąkach i lasach, o sąsiadach, o braciach i łowieniu ryb (właściwie o tym łowieniu jest pół książki). Wszystko niby banalne, ale czyta się jak poezję - umiłowanie przyrody i tęsknota za wolnością (może wynikająca również z choroby psychicznej autora, o której pisze w epilogu), za prostotą życia, które dziś jest o wiele bardziej skomplikowane. W tle druga wojna światowa i zagłada Żydów (matka autora była Czeszką, ojciec Żydem). Łatwo się "wchodzi" w świat opisany przez Pavla w tych urokliwych opowiadaniach i razem z nim tęskni za życiem zgodnym z naturą, prostym i nieskomplikowanym.Może rzeczywiście jest to książka "antydepresyjna" - jak raczył ją określić Mariusz Szcygieł?
poniedziałek, 30 grudnia 2013
sobota, 28 grudnia 2013
Oczami psa
Alexandra Horowitz
Książka przeczytana niejako "z konieczności", jako że z początkiem grudnia przybył nam nowy domownik - niewielki piesek( a właściwie suczka) wzięty ze schroniska. Można powiedzieć, że to podręcznik psiej psychologii . Jako że autorka jest psychologiem (psycholożką?) i miłośniczką psów, świetnie potrafi wprowadzić czytelnika w świat zwierzęcia i pokazać odmienny sposób postrzegania świata.To nie jest podręcznik tresury, raczej baza do pracy nad komunikacją ze zwierzęciem - taki elementarz pozwalający zrozumieć psie zachowania, język ciała, "wejść"w świat psich emocji. Co pies wie, co myśli i jak czuje - dowie się czytelnik czytając kolejne rozdziały i niejednokrotnie bardzo się zdziwi. Dla mnie najbardziej wartościowe były fragmenty o języku ciała psów i interpretacji niektórych zachowań - czytając obserwowałem naszego pieska -wszystko się zgadzało. Myślę, że nie tylko początkujący właściciele psów, ale również starzy praktycy znajdą tu dużo dla siebie.
piątek, 13 grudnia 2013
To nie jest dziennik
Zygmunt Bauman
Rzeczywiście - jak w tytule. To raczej zapis spostrzeżeń wynikających z przeczytanych książek, artykułów, obejrzanych programów. Generalnie: depreśniasty ogląd świata. Gdy człowiek czyta te (momentami niezwykle ciekawe) wynurzenia - to się niepokoi - o co? o świat, o życie, o ludzi. Ma Bauman zdolność całościowego oglądu rzeczywistości, przechodzenia od szczegółu do ogółu. Nawet jeśli uznać, że nie sposób zrozumieć do końca mechanizmów rządzących dzisiejszym światem, Bauman potrafi jakoś to wszystko objąć i opisać względnie prostym językiem (oczywiście wedle swojej optyki postrzegania świata). Mnogość podjętych tematów z wielu perspektyw (socjologicznej, fiozoficznej , politycznej...) niektóre teksty nieco luźniejsze, na przykład ten O znajdowaniu pocieszenia w niespodziewanych miejscach" - ciekawe.
poniedziałek, 2 grudnia 2013
Nagłe pukanie do drzwi
Etgar Keret
Zbiorek opowiadań. Mistrzostwo małej formy- nie wiem jak Keret wpada na pomysły , ale są one znakomite. Każde opowiadanie jest inne - jedne są tragikomiczne, inne surrealistyczne, jeszcze inne: bardzo życiowe - wszystko przyprawione specyficznym poczuciem humoru..Znać w opowiadaniach ślad miejsca i czasów w których autor żyje - gdzieś pojawiają się terroryści , zamachowcy samobójcy, konfikt izraelsko-palestyński, ortodoksyjni Żydzi itp itd - mimowolnie autor dotyka problemów współczesnego świata.. Tak naprawdę rzecz jest o ludzkiej niedoskonałości, samotności, zagubieniu - bohaterami są zwykli ludzie - ot tacy wzięci z ulicy którym przytrafiają się niezwykłe rzeczy - trochę tam wulgaryzmów, język często potoczny i miejsca akcji takie zwykłe: mieszkanie, biuro, bar , ale to co się dzieje jest niezwykłe i zaskakujące.Zapamiętałem opowiadanie, w którym występuje czarne małżeństwo, żółty ksiądz, srebrzysty Bóg walczący ze złotymi bożkami i kilku białych i brunatnych rzezimieszków...Smakowita lektura - czytałem bez pośpiechu- z wielką przyjemnością.
wtorek, 26 listopada 2013
Trzy pory dnia. Kulinarne fascynacje Krzysztofa Tyszkiewicza
Coś luźnego. Gawędy kulinarne okraszone przepisami. Wiele wspomnień , smaków, miejsc - książka rozpoczyna się piękną, sentymentalną rozmową rodzeństwa Tyszkiewiczów: Beaty - aktorki oraz Krzysztofa - operatora filmowego. Bardzo przyjemnie się czytało (bardzo praktyczne wskazówki -mówię jako gotujący i praktykujący) - dużo historyjek, przepisów i ciekawych fotografii . W kategorii "literatura kulinarna" tego typu pozycje lubię najbardziej. Dania, przepisy -owszem,ale umieszczone w jakimś wyraźnym kontekście "nabierają mocy" - część przepisów zapisałem skrzętnie i na pewno wykorzystam. Smacznego!
środa, 13 listopada 2013
Lala
Jacek Dehnel
Na pana Jacka zwróciłem uwagę już jakiś czas temu czytając jego felietony w Polityce. Wow! - jaki język!, jaki styl! jaka erudycja! - bez wahania sięgnąłem więc po powieść Lala, na której Dehnel niegdyś wypłynął. Pomysł na książkę był- jak się wydaje - prosty: z pozycji wnuka spisać babcine opowieści, ująć w ramy, dodać odrobinę swojego komentarza i gotowe. Nie wiem, czy w każdym przypadku zadziała - ale w Lali sprawdziło się genialnie - optyka wnuka , który słucha , dopytuje , potem dopisuje swój komentarz i układa w całość opowieść życia jest moim zdaniem strzałem w dziesiątkę. Jest tytułowa Lala - czyli Helena Bieniecka postacią tak barwną, nietuzinkową i zwariowaną, jednocześnie oczytaną, błyskotliwą i obdarzoną specyficznym, mocnym "charakterkiem", mającą olbrzymie poczucie humoru i dystans do siebie, obytą w świecie artystycznym, że grzechem by było nie spisać historii jej życia (zwłaszcza, jeśli jest się pisarzem). Sam uwielbiałem słuchać babcinych opowieści, rodzinnych anegdot, opowieści o ważnych momentach w życiu, lub też mało ważnych a wyrazistych - książka mnie więc "wsiorbała" i dawno nie czytałem z taką pasją - czytając byłem"zasłuchany" , zwłaszcza, że losy Lali były niezwykłe. Widać wyraźnie że ta powieść jest swoistym wyrazem miłości wnuka do swojej babci , tą miłość widać wyraźnie w ostatniej części, w której autor opisuje opiekę nad babcią w ostatnim okresie jej życia.
Wyjątkowo dodam ósme zdanie, żeby zanadto nie rozbudowywać poprzednich- ale krótkie - tak na koniec: powieść mnie zachwyciła...aż trudno uwierzyć, że autor napisał ją mając nieco ponad dwadzieścia lat (sic!)
piątek, 1 listopada 2013
Koniec świata i hard-boiled wonderland
Haruki Murakami
No to teraz sobie odpocznę od Murakamiego. Dlaczego? Bo czytając jego powieści w krótkich odstępach czasu zaczyna się dostrzegać podobieństwa. To już gdzieś było... , to także..., wątki, pomysły , zdania , postacie. Czytelnik przeżywa nieustanne deja vu - choć powiedzmy sobie : powieść zgrabnie napisana. Miałem podobnie niegdyś w przypadku Whartona. Czas odpocząć. I już chyba wiem, czemu nie dają mu Nobla.
niedziela, 27 października 2013
O dzieciach , wariatach i grafomanach
Chciałem poznać bliżej pana Antoniego, a że słynął z felietonów, sięgnąłem po niewielki ich zbiorek o intrygującym tytule (żeby nie zaczynać od Kronik tygodniowych...). Ne znałem wcześniej jego twórczości. Zbiorek przeczytałem z sympatią i zainteresowaniem -choć felietony mocno trącą myszką (napisane w latach 20-tych ubiegłego stulecia).Widać , że pan Antoni stworzył jakieś podwaliny współczesnej felietonistyki - zwłaszcza jeżeli chodzi o formę, choć i ta się wciąż zmienia (na przykład moi ulubieni Pilch i Stasiuk odjeżdżają zupełnie od felietonowych prawideł, tworząc coś zupełnie nowego, swojego). Jest pan Antoni złośliwy (nawet bardzo), prowokujący, ostry i stanowczy - w felietonach daje upust mocnym przekonaniom -myślę, że niejedną aferę wywołały , chociaż jestem pewien, że część z nich jest li tylko prowokacją i żartem- o, na przykład: "dzieci są zakałą ludzkości. Jest to klasa nieprodukująca, pasożytnicza, uprzywilejowana, chorowita, samolubna,pozbawiona wychowania i wykształcenia, niegrzeczna i brudna.". Trudno wskazać jakiegoś współczesnego kontynuatora odnośnie poruszanych treści. Może trochę Passent, może salonowy Jerzy Iwaszkiewiecz ?? Parę perełek sobie w tych felietonach znalazłem, ale czy będzie pan Antoni moim ulubieńcem, to nie wiem.
piątek, 25 października 2013
Pieśni dziadowskie i inne legendy
Bohumil Hrabal
Ech, ten Bohumil... Albo się go lubi , albo nie. W tym tomiku wczesnych opowiadań znać już charakterystyczną narrację, specyficzne poczucie humoru i swoisty prowincjonalny klimat, które to elementy łatwo można odnaleźć w późniejszej twórczości. Chociaż w Pieśniach dziadowskich widzimy jakiś ład i dbałość o formę, której później trudno odnaleźć. Czytałem z uśmiechem te historyjki - jak pisze autor w posłowiu - takie, które rodzą się na rodzinnych uroczystościach: stypach, weselach, na pogaduchach w prowincjonalnych knajpach a potem żyją sobie własnym życiem -dążąc ku doskonałości... Takie już doskonałe" historie zamieszcza Hrabal w swoim tomiku. Czytając wchodzi się w zaproponowany przez autora nurt i mocno pracuje wyobraźnia , bo równie ważne jak to napisane jest to nienapisane: jak pisze Hrabal "W pisaniu najistotniejsze jest to, czego nie pisać i w jaki sposób wypełniać prześwity".
wtorek, 15 października 2013
W 80 dni dookoła świata
Michael Palin
To najnudniejsza książka podróżnicza jaką w życiu przeczytałem. Ot członek Latającego Cyrku Monty Pythona postanowił zostać podróżnikiem na stare lata. Na potrzeby telewizji BBC z dużą ekipą postanawia objechać świat w 80 dni podążając trasą obraną przed laty przez innego podróżnika -Fogga. Większość podróży odbywa statkiem. I 3/4 ksiązki to opisy życia na statku. Do tego taka podróż: za olbrzymie pieniądze stacji telewizyjnej, wszystko przygotowane, opłacone. Mało smaczków i tzw. prawdziwych przygód. Wszystko miałkie i przeraźliwie nudne, do tego trąci myszką.
piątek, 11 października 2013
Rozmowa w Katedrze
Mario Vargas Llosa
Oj, dawno mnie książka tak nie umęczyła. Rzecz o życiu w Peru w czasie dyktatury wojskowej, a tytułowa Katedra to po prostu knajpa. Nie wiem, nie podzielam pień i zachwytów - mnie się ta książka po prostu nie podobała. Kulisy władzy, "wicie, rozumicie", lewica, prawica, sfery rządowe i konspiracja opozycji, powiązania rodzinne i towarzyskie - mnogość wątków, płaszczyzn, postaci, sytuacji,wszystko gdzieś się zazębia, zapętla - a ja - przyznaję totalnie się pogubiłem... Właściwie już na początku - a potem ,mimo usilnych starań nie potrafiłem się odnaleźć.A podobno to największe dzieło noblisty, niektórzy mówią "arcydzieło". Ja nie zrozumiałem.
poniedziałek, 7 października 2013
Mistrz i Małgorzata
Michaił Bułhakow
Tej książki wysłuchałem. Dziwna lektura. Choć klasyka , dla niektórych kultowa - dla mnie jakaś dziwna i mroczna,schizofreniczna - nie podzielam więc pień i zachwytów. Nie bardzo udawało mi się odnaleźć jakieś drugie dno, a już zupełnie nie trzecie... Chociaż treść - nie powiem -oryginalna i klimatyczna. Mało tego -to są tak naprawdę dwie powieści w jednej - Moskwa lata 30-te ubiegłego wieku i Jerozolima w czasach Chrystusa. Podobno trzeba znać...
Tej książki wysłuchałem. Dziwna lektura. Choć klasyka , dla niektórych kultowa - dla mnie jakaś dziwna i mroczna,schizofreniczna - nie podzielam więc pień i zachwytów. Nie bardzo udawało mi się odnaleźć jakieś drugie dno, a już zupełnie nie trzecie... Chociaż treść - nie powiem -oryginalna i klimatyczna. Mało tego -to są tak naprawdę dwie powieści w jednej - Moskwa lata 30-te ubiegłego wieku i Jerozolima w czasach Chrystusa. Podobno trzeba znać...
sobota, 5 października 2013
Jezuita. Papież Franciszek
Sergio Rubin, Francesca Ambrogetti
Wywiad rzeka z Franciszkiem z czasów, zanim został papieżem. Ta niewielka książeczka pozwala zobaczyć "Franciszkowe" widzenie świata. Świetna robota dziennikarska - czyta się łatwo i lekko. Wiele z myśli zawartych w książce można znaleźć we współczesnym głoszeniu Franciszka - powtarzane są dziś przez media jako "rewolucyjne". W rzeczywistości są jasne i proste.Wiele rzeczy wynotowałem - jak choćby prawda o tym, że we współczesnym Kościele mamy do czynienia z sytuacją odwrotną niż w przypowieści o Dobrym Pasterzu, który sostawa 99 owiec i idzie szukać tej jednej , zagubionej...Wiele w tej książeczce prostych prawd - "tak, tak", "nie,nie", żadnych kościelnych woalek... moze na takim stawaniu w prawdzie będzie w pierwszym rzędzie polegać Franciszkowa reforma Kościoła?
piątek, 27 września 2013
Trzy mądre małpy
Łukasz Grass
To jest książka o przemianie. Zapracowany dziennikarz pracoholik , z dużą nadwagą zmienia się w sportowca - entuzjastę triathlonu. Czyta się świetnie -zwłaszcza,że triathlon jest mi bliski z racji rodzinnych i zawodowych i - jak to się mówi - "wiem o co chodzi". To nie jest jakaś wielka literatura i porównywanie książki z "O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu" Murakamiego jest bardzo na wyrost. Od pierwszych stron widać pasję i entuzjazm autora oraz to, że zna się na rzeczy. Czytelnik śledzi zmagania Grassa ze sobą, historię treningów oraz kolejnych startów - aż do pokonania pierwszego - koronnego w triathonie - dystansu Ironman. Ale to nie tylko zapis zdarzeń - jest wiele przemyśleń, ciekawych historii - przy okazji widać, jak autor przewartościowuje i "układa" na nowo swoje życie - osobiste, rodzinne, zawodowe. Śmiało można zaliczyć tą pozycję do sportowej literatury motywacyjnej.
czwartek, 12 września 2013
Szczęście małych rybek. Listy z Antypodów. O literaturze i nie tylko.
Simon Leys
Zbiorek felietonów pisanych przez Pierra Ryekmansa (to jego prawdziwe) dla jednego z francuskich czasopism literackich. Przeczytałem szybko i o ogromną przyjemnością. Widać ogromną wiedzę, erudycję autora- do tego taka lekkość i specyficzny humorek. Aż skrzy się w tej książeczce od anegdot i ciekawostek o ludziach z kręgu literatury a złotych myśli jest tak wiele, że z przejęcia nie wynotowałem ani jednej. Zaskakujące są też tematy felietonów - każdy z nich jest sam w sobie literacką perełką. No jak się nie uśmiechnąć czytając rozważania na temat wpływu odkurzacza na wykonanie sonaty fortepianowej, albo ... sami zresztą poczytajcie bo warto! W ogóle ciekawie się czyta książki o książkach -wtedy jeszcze bardziej chce się czytać. ;)
sobota, 7 września 2013
Teoria bezwzględności
Beata Pawlikowska
Znaczy się tak: lubię panią Beatę , jej podróże, optymizm i podejście do życia. Lubie też czasami zanurzyć się w krainę pozytywnego myślenia (często pomaga w życiu, choć wiem, że jest czasem takie złudne, naiwne i nadmuchane). Coś mi jednak nie zagrało. Podobnie jak nie gra mi ostatnio w niedzielnym programie radiowym pani Beaty, który to program niegdyś bardzo lubiłem i wciąż zdarza mi się słuchać. Może po prostu za dużo tego wszystkiego?- tych wszystkich Blondynek w dżungli, na wakacjach, na wyspach, na wulkanach, w kuchni i gdzie tam jeszcze? W każdym razie -wszystko jest jakoś podobne do siebie. Czytać się co prawda da. Gdyby zabawić się w porównywanie książek do wędlin (pomysł mojego syna) - to ta byłaby mielonką -smak jakiś jest, treść jakaś miałka... (pisać książkę obficie cytujac Wikipedię? -no proooszę!...).
środa, 4 września 2013
Siła bezsilnych i inne eseje
Vaclav Havel
Jak napisać o Havlu, zeby nie wyszło pompatycznie? Havla czytałem z należnym mu skupieniem i z jakaś taką wewnętrzną radością. Długo szło,ale warto było. Przyznam , że bardziej zajmowały mnie wypowiedzi późniejsze, kiedy Havel żył w wolnym kraju, niż te z okresu bycia w opozycji - niewątpliwie maja one wielką wartość historyczną, i Havel bardzo mądrze i błyskotliwie rozprawiał się z socjalizmem, ale socjalizm dawno upadł.O wiele ciekawsze było dla nie to, jak Havel radzi w dzisiejszych czasach, jak podchodzi do życia, do polityki. I w swoich wypowiedziach - tak jak w życiu - Havel urzeka swoją prawdziwością, szczerością, dystansem do siebie, specyficznym poczuciem humoru - nie ma u niego nic sztucznego, żadnej pozy -to się wie i to się czuje czytając te Havlove mądrości. Warto - a dla polityków -lektura obowiązkowa.
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Wiele demonów
Jerzy Pilch
Oj, wymęczył mnie Pilch tą najnowszą powieścią. Czytało się dosyć ciężko i choć za nic nie określiłbym tej powieści mianem "pasjonująca"- uważam, że warto było. Z kilku względów. Po pierwsze miejsce - Sigła (wiadomo,ze chodzi o Wisłę) - Śląsk Cieszyński i lokalni protestanci -bliskie mi miejsca, gdzie każdych wakacji spędzam trochę czasu pozwoliło ulokować miejsce akcji. Po drugie - Pilch jest bacznym obserwatorem ludzkich zachowań, charakterów i potrafi wymalować takie postacie na tej Siglanskiej prowincji, że hej! -no wyzwolone i prowokatorskie córki pastora - pierwsza klasa, i państwo pastorostwo przerażeni związkiem jednej z córek z katolickim chłopakiem i listonosz Fryc Moitschek- lokalny uzdrowiciel i prorok - przejdzie zapewne do historii literatury. Po trzecie język - taki właściwy Pilchowi, wyszukany - i budowany za pomocą tego języka nastrój - jedyny w swoim rodzaju - taki wesoło-smutny , mroczno-figlarny i ten jego stosunek do Siglańskiej luterskości, który bardzo mi się podoba (również w Pilchowej publicystyce) - z jednej strony życzliwość i przywiązanie, z drugiej duży dystans . Gdy czytałem wciąż się zastanawiałem, czy ja za tym Pilchem nadążam ?
wtorek, 30 lipca 2013
O bibliotece
Umberto Eco
Czasami warto przeczytać książkę dla jednego akapitu a czasem nawet : jednego zdania. Tę niewielką książeczkę Umberto Eco "połknąłem" pływając na basenie... znaczy: w przerwach między pływaniem, bo kto to widział czytać pływając? Czytałem z wielką przyjemnością, bo bibliotekę odkryłem zupełnie niedawno i wciąż to odkrycie wzbudza we mnie dobre emocje (wielkimi kolorowymi literkami mam zaznaczony w kalendarzu dzień , w którym odwiedzam bibliotekę oddając przeczytane książki i wypożyczając nowe- i ten dzień jest takim małym świętem, z wypracowanymi już rytuałami)). I wszystko jest tak jak pisze pan Umberto. Wchodzi się po coś, a wychodzi zupełnie z czym innym, co akurat stało obok, albo nieopodal. Przygoda. A ten akapit, dla jakiego warto było przeczytać książkę znajduje się na stronie dwudziestej siódmej, w rozdziale,w którym autor pisze w jaki sposób biblioteka staje się przygodą:
"... jednym z nieporozumień, jakie dominują nad pojęciem biblioteki, jest pogląd, że idzie się tam po książkę, której tytuł się zna.Rzeczywiście, często się zdarza , że idzie się do biblioteki, bo chce się ksiązkę o znanym tytule, ale główną funkcją biblioteki, a przynajmniej biblioteki w moim domu i w domach wszystkich znajomych, jakich możemy odwiedzać, jest odkrywanie książek, których istnienia się nie podejrzewało, a które, jak się okazuje, są dla nas niezwykle ważne. "
piątek, 12 lipca 2013
Pochwała powolności
Carl Honoré
5/10 może być
Szczerze, to czego innego się spodziewałem po tej "biblii slow life'u". Potrzebowałem poczytać czegoś takiego, by nieco zwolnić, ponieważ ostatnio czemuś pędzę i nie jest mi z tym dobrze. Spodziewałem się swobodnej narracji z lekka nutką motywacji , trochę jak u Dominique Loreau, a tu nic. Honoré przyjął nieco inna metodę - większość materiału w książce to fakty i statystyki dotyczące Amerykanów, do tego komentarz i wnioski, które mają przekonać czytelnika do zwolnienia. Nie wiem jednak, czy po przeczytaniu tego wszystkiego czuję się zmotywowany, zwłaszcza, że przyprawienie tej mieszanki ideologią New Age uczyniło książkę ciężkostrawną i w miarę czytania wzrastał mój dystans. Zapamiętałem parę smaczków i ciekawostek, trochę też wezmę dla siebie, ale "jak zwolnić tempo i cieszyć się życiem" to się nie dowiedziałem - może to i dobrze, bo przecież na to jak cieszyć się życiem każdy powinien znaleźć swój sposób. Dla ciekawych.. - drugą z książek Honoré (poświęcona wychowaniu) oddałem do biblioteki nieprzeczytaną, zwłaszcza, ze nie jestem entuzjastą homeschooling'u, a on tylko o tym.
5/10 może być
sobota, 29 czerwca 2013
Życie w listach
Thomas Merton
Listy Mertona czytałem z lubością - powoli i rozważnie, często notując ważne myśli. To książka wielowymiarowa - tak jak wielowymiarowe były kontakty i znajomości tego mnicha (napisał ponad 10-tys listów, wiec w tej całkiem obszernej pozycji jest tylko ułamek tej twórczości). W zasadzie każdy znajdzie w tej książce coś swojego. Czy listy dotyczące stricte mniszego/pustelniczego życia, wiele rozważań o poezji literaturze, o Kościele w świecie współczesnym, sytuacji świata, wiele tekstów pacyfistycznych, reakcji na bieżące wydarzenia. Mało tam teologii i tekstów "pobożnych" ale to rozumiem u Mertona - kontaktował się bowiem raczej z niewierzącymi i agnostykami, osobami innych wyznań - jego wyznanie i przekonania pozostawały niejako w tle. Były jednak wyraźnie zarysowane - postawy i przekonania Mertona bardzo korespondują z nurtem w KK, który (choć niszowy) jest mi bardzo bliski, a który nazywa się 'katolicyzmem otwartym". Dzięki tej lekturze poznałem Mertona na nowo - jako zupełnie zwyczajnego człowieka - z jego ludzkimi potrzebami, irytacjami, czasem z gniewem i smutkiem, często z radością i zachwytem -muszę z tym doświadczeniem wrócić do innych książek.
czwartek, 20 czerwca 2013
Tak sobie myślę
Jerzy Stuhr
Nie wiem jak określić uczucia jakie się we mnie budziły podczas czytania tego dziennika pana Jerzego z okresu chorowania - ale były bardzo ciepłe. "Życzliwość", "sympatia" - to za mało,"czułość" byłaby lekka przesadą. Dziennik, zapiski z domu i różnych szpitali - Gliwice, Zakopane. Żadna tam literatura - zwykła codzienna pisanina - trochę wspomnień, opinie o bieżących wydarzeniach(kultura, sztuka - zwłaszcza teatr, nieco polityki), rzeczywistość szpitalna, wydarzenia rodzinne w tle (narodziny wnuczki!). Na marginesie: to nie jest książka o chorobie! - słowo "rak" pada w niej tylko raz i to w szczerym liście od jakiegoś dziecka.. A jednak! czytając człowiek widzi,ze ma do czynienia z kimś mądrym, wyjątkowym i kogo bardzo chce się czytać - z tego dziennika wyłania się człowiek ciepły, otwarty , szczery i właśnie: mądry. Dlatego z uwagą , spomiędzy wierszy czytałem co jest dla pana Jerzego ważne, czym się inspiruje i kogo słucha. I jestem pełen podziwu za jego szczerość i otwartość - bo jest to książka pełna nadziei i radości życia, której - czytając - można sobie nieco od pana Jerzego wziąć..
poniedziałek, 10 czerwca 2013
Dzienniki kołymskie
Jacek Hugo-Bader
I tak przeczytałem wszystko, co Hugo-Bader dotąd wydał. Dzienniki są nieco inne - nie zawierają szerokich reportaży - jak pozostałe książki tego autora - złożone z krótkich części dokumentujących podróż reportera przez Trakt kołymski. To jakby album z szeroko opisywanymi fotografiami - w sumie bardzo smutne historie, autor zamierzał dokumentować teraźniejszość ale tragiczna historia wciąż pozostawała w tle i z ta teraźniejszością się przeplatała. Poza tym jeśli się jedzie po drodze, która jest cmentarzem (tysiące zesłańców , którzy ją budowali byli grzebani wprost pod tą drogą), to trudno żeby to jakoś na człowieka nie wpływało. . Dziennik podróży - proste relacje ze spotkań , przygód , miejsc- taki był zamysł tej książki, mam jednak uczucie niedosytu i wrażenie powierzchowności. Wynika to pewnie z tego, ze autor podróżował stopem i wszędzie zatrzymywał się na chwile. Gdyby zostawał na dłużej mogłoby pewnie powstać i pięć książek -tak wielka różnorodność klimatów , tematów, ludzi.
7/10
niedziela, 2 czerwca 2013
Tramwaj, kefir i bułka
Tą niewielką książeczkę przeczytałem, ponieważ stała sobie na półce u moich przyjaciół i tak właściwie przypadkiem po nią sięgnąłem - poczytałem chwilkę i poszłoo! Jakimowicza czytam czasem w Gościu Niedzielnym i bardzo mi odpowiada jego pisanie - uważam, że on zupełnie nie pasuje do tego środowiska. Tramwaj to właściwie zbiór przemyśleń, spostrzeżeń - kilka wywiadów - m.in. z Tekielim, do którego czemuś zachowuję dużą rezerwę. Wiara prosta, szczera - można powiedzieć "naiwna" ale wielka i głęboka na swój sposób - taka bardzo ewangeliczna. To coś, czego ja dziś nie mam, a widzę u Jakimowicza. Proste , szczere, serdeczne pisanie - żadna wielka literatura - coś co bardziej nadaje się na bloga niż na książkę. Czyta się świetnie i "z refleksją".
6/10 - bez Tekielego dałbym 7 ;)
niedziela, 12 maja 2013
Wakacje w Norwegii
Olga Morawska
4/10
Niewielka książeczka do przeczytania w jeden dzień. Wypożyczyłem ją z dwóch względów: z sympatii do Olgi Morawskiej i z sympatii do Nowrwegii, o której marzę. Konkretnie marzę o przejechaniu Norwegii rowerem, wiec czytam to co wpadnie mi w ręce na temat. Kiedyś się spełni -wiem na pewno. Sama książeczka napisana bardzo prostym językiem -trochę jak z podręczników geografii w szkole podstawowej. Nie znalazłem tam informacji, których nie można znaleźć na popularnych stronach internetowych, do tego suche , encyklopedyczne informacje historyczne podane w ramkach. Zawód - ani to przewodnik ani porządna retrospekcja.
4/10
piątek, 10 maja 2013
Dzianina z mięsa
Katarzyna Bielas
Rozmowy, rozmowy, rozmowy. Nie wiem co było kluczem w doborze rozmówców, ale ciekawie się czytało.Miałem wrażenie że bardziej rozmówcy chcieli mówić niż autorka potrafiła zadawać dobre pytania. Oczywiście połowa rozmowy z Gajosem musiała dotyczyć Czterech pancernych ;) Miałem tak, że te w pierwszej części mnie dziwiły ("banda dziwaków" - myślałem, te dalej ciekawily, a te pod koniec poruszały. Ciekawe osobowości, wielkie indywidualności ze świata kultury i sztuki. Najbardziej zapadły mi w pamięć rozmowy z lekarką Francescą Michalską - ocalałą z wielkiego głodu na Ukrainie i z Filipem Groningiem na temat realizacji filmu Wielka Cisza.
czwartek, 9 maja 2013
poniedziałek, 6 maja 2013
Izrael już nie frunie
Paweł Smoleński
Jeśli ktoś chciałby uporządkować myśli na temat konfliktu izraelsko-palestyńskiego, spojrzeć nań od środka - przez pryzmat konkretnych historii, ludzkich przeżyć i emocji - powinien sięgnąć po tę pozycję. Smoleński ma ciekawy styl pisania- nazwałbym go "stylem twardego faceta" - jest dociekliwy, obserwujący, dużo rozmawia - do tego nie wartościuje - nie widć sympatii i antypatii- i próbuje rozumieć. Chociaż tam zrozumieć jest niezwykle trudno. Można zrozumieć po trosze każdego i jednocześnie nie rozumie się nikogo do końca. Czytelnik zostaje z takim wrażeniem,że to, co tam się dzieje jest po pierwsze niezrozumiałe, po drugie nierozwiązywalne. Dwa reportaże zapadły mi w pamięć. Pierwszy - nadzwyczaj szczera rozmowa ze sklepikarzem Saidem -wyznawcą islamu... i jeden z reportaży o Etgarze Kerecie - w którym ciekawy opis izraelskiej religijnej prawicy ... a ta jest chyba wszędzie podobna.
niedziela, 21 kwietnia 2013
Na Grobli
Eustachy Rylski
Szczerze? Choć mam ostatnio zwyczaj, że jak zaczynam to doczytuję do końca, tą ksiażkę doczytałem z trudem. Nie podeszła - po prostu. Historia polskiego pisarza w okresie schyłkowym realnego socjalizmu, który miał nie przyjąć ważnej nagrody z rąk władzy radzieckiej, by otrzymać Nobla. Relacje wewnątrzpartyjne, ówczesne uwikłania, słownictwo -takie "wicie, rozumicie", obraz epoki ujęte bardzo prawdziwie. Jednak książka nie dla mnie i nie na teraz. Nie bardzo zrozumiałem intencje autora - może ktoś widzi w Na Grobli traktat moralny -ja nie.
niedziela, 14 kwietnia 2013
Barbarzyńca w ogrodzie
Zbigniew Herbert
Herbert inaczej. To zbiór włoskich esejów - sprawozdań z podróży. Każdy inny - jedne dla mnie niezmiernie ciekawe, inne mniej. Najciekawsze są te fragmenty, które tyczą się ludzi (stawiam je nad te, które dotyczą np. architektury -kwestia zainteresowań) . Herbert wchodzi w głąb - patrzy przez pryzmat czasu, kultury, uwarunkowań historycznych łącząc wszystko z miejscami, w których przyszło mu być. Potrafi napisać coś o krzyżowcach, inkwizytorach, albigensach czy trubadurach tak, że człowiek - unikając prostackich i szybkich ocen - patrzy na temat zupełnie świeżo...inaczej - niejako przenosząc się w czasie (miałem tak czytając Imię róży czy Katedrę w Barcelonie - książki, o których wiadomo,ze ich autorzy poświęcili mnóstwo czasu by wejść w konkretny czas - w jego ducha, filozofię - zrozumieć życie , myślenie ówczesnych) . Za najciekawszy uznaję ostatni esej - "Obrona templariuszy" - napisany w formie mowy obronnej przed Wysokim Trybunałem - smakowite, jednorazowe, emocjonalne.
czwartek, 11 kwietnia 2013
Europa między Wschodem a Zachodem
Norman Davies
Dobrze się czytało ten zbiór esejów. Wszystko tam było ciekawe, zaskakujące , świeże . Bo Davies nie jest zwykłym historykiem -to myśliciel, erudyta, filozof. Widać w jego pisaniu niezwykle otwarty umysł, który nie waha się łamać konwencji, płynąć w poprzek głównych nurtów albo pod prąd, chodzić mało znanymi ścieżkami a także tworzyć i pokazywać nowe. Miło było zobaczyć wiele polskich akcentów i nieskrywaną sympatię do Polski. Tudzież sążnistą obronę - pomijanej zupełnie, bądź marginalizowanej - historii naszej części Europy jako równoprawnej. Świetnie pokazane "gorące miejsca" współczesnego globu - np. konflikt izraelsko-palestynski, czy sytuacja wewnętrzna Iraku - trzeźwa ocena ale i empatia -Davies świetnie by się spisał w wielkiej polityce.
niedziela, 31 marca 2013
Cień wiatru
Carlos Luiz Zafón
Pierwsza książka , której wysłuchałem - zazwyczaj biegając z słuchawkami na uszach. Słuchanie to jednak zupełnie inny typ odbioru, zwłaszcza kiedy jest się wzrokowcem - wymaga skupienia, pracują inne obszary mózgu. Ciekawe doświadczenie. Powiem szczerze - gdybym czytał, to pewnie nie doczytałbym do końca ginąc w gąszczu nazwisk, wydarzeń i intryg. Jak dla mnie trochę nudna ksiażka, choć doceniam opisy starej Barcelony, w scenerii której dzieje się akcja powieści. Pierwszy rozdział - o cmentarzu zapomnianych książek - bardzo klimatyczny, ciekawy i rozbudzający apetyt na to co dalej - potem jednak jakby powietrze schodziło. Styl starych powieści, po które dziś nie bardzo chce się sięgać...
poniedziałek, 25 marca 2013
Moment niedźwiedzia
Olga Tokarczuk
Kiedyś już czyniłem podejście do Tokarczuk,ale jakoś nie wyszło. Zbiór luźnych tekstów, esejów jest świetną okazją by do niej wrócić. Ciekawa kobieta. Teksty lepsze i gorsze, ale te notatki podróżne mnie zachwyciły. Luźno skojarzyły mi się z Lapidariami Kapuścińskiego i czytałem je z ogromną przyjemnością.. Dodatkowo -odnalazłem w tej książce klimaty z dziecięcej krainy szczęśliwości (tam gdzie pisze Tokarczuk o Nowej Rudzie i Dolnym Śląsku) - szerzej na moim podstawowym blogu. Już dziś się cieszę na kolejne lektury. :)
poniedziałek, 18 marca 2013
Święto przebiśniegu
Bohumil Hrabal
Hrabal mnie hipnotyzuje. Może dzięki tej - sobie właściwej -formie pisania wszystkiego zwartym tekstem -włącznie dialogami, z minimalną ilością akapitów? Czytając Hrabalowskie opowiadania człowiek odlatuje -bardzo miły to odlot. Podążałem za Autorem uliczkami Kerska, chodziłem po okolicznych lasach, patrzylem na tamtejszy świat - poznając różnych ciekawych lokalnych ludzików i ich życiowe historie (zazwyczaj perypetie). Często się uśmiechałem, czasem oburzyłem, kilka razy wzruszyłem - emocje grały. Najbardziej poruszyły mnie historie ze zwierzętami w tle, bardzo zapadły mi w pamięć: o koziołku i parze kotów w gospodzie z nowym właścicielem. Klimat jak z baśni Andersena.
sobota, 9 marca 2013
Taniec na cudzym weselu
Hanna Krall
Za każdym razem , gdy czytam Krall myślę sobie : jak dobrze, że jest dzisiaj.. To bardzo smutne reportaże - zapis losów wojennych i powojennych. Historie szczęśliwe i nieszczęśliwe zarazem. Szczęśliwe przez ogół - bo w większości są to historie ocalonych z Zagłady - ocalenie jest szczęśliwe samo w sobie. Nieszczęśliwe - przez bilans całości, przez szczegół i całą masę małych nieszczęść, przez życiowe poplątanie. Są to historie niezmiernie smutne - dla wszystkich bohaterów - pierwszo- i drugoplanowych. Żydów, Polaków, Niemców. Dla każdego z innego powodu.
poniedziałek, 4 marca 2013
Być mężem i ojcem
Jesper Juul
Szczerze mówiąc: czego innego się po tej książce spodziewałem. Jako że tematy ojcowskie są mi bliskie i śledzę co się dzieje w temacie ostrzyłem obie ząbki na tę lekturę, spodziewając się po modnym ostatnio Juulu wielu ciekawych , odkrywczych perspektyw. A tu zonk: garść prostych rad - jak mniemam spisanych z zapisu luźnych rozmów, które dla doświadczonego ojca tchną banałem i oczywistością. Gdybym miał tą książkę w ręku dwadzieścia lat temu to tak! czytałbym "z czerwonymi uszami". Dziś znalazłem w niej parę potwierdzeń dla swoich ojcowskich intuicji. Czy warto? Oczywiście! - polecam zwłaszcza tym, którzy ą na początku ojcowskiej przygody.
wtorek, 19 lutego 2013
Wschód i Zachód - spotkania
Jadwiga Staniszkis i Artur Cieślar
Książka jest zapisem rozmów autorów na temat kultur Wschodu i Zachodu. W pierwszej części prym wiedzie profesor Staniszkis, która w dyskretnym towarzystwie Cieślara dokonuje analizy filozofii i duchowości Wschodu stosując optykę filozofa ugruntowanego w myśli Zachodu. Druga część to refleksja pisarza, podróżnika, poety a także praktykującego buddysty Artura Cieślara na temat duchowości i filozofii Wschodu zastosowana niejako "od wewnątrz" przez człowieka, który wyrósł i ukształtował się na Zachodzie - z punktu widzenia praktyka i pasjonata. Refleksji towarzyszyło wnikliwe przysłuchiwanie się i swoista "ciekawskość" profesor Staniszkis. Nie była to łatwa lektura - zwłaszcza w pierwszej części - wymagała skupienia oraz odkurzenia znajomości filozofii - pojęć, znaczeń, nurtów. Zamiarem autorów było po pierwsze ukazanie bogactwa myśli i duchowości obu kultur, po drugie ukazanie przestrzeni w jakich Wschód i Zachód mogą się spotkać, zaczerpnąć z siebie i w jakiś sposób się dopełnić. Czy ten zamiar się powiódł? - moim zdaniem zdecydowanie!
środa, 6 lutego 2013
Biała gorączka
Jacek Hugo-Bader
Ten drugi cykl reportaży Hugo-Badera z Rosji czytałem bez pośpiechu- dziwiąc się, chłonąć, przeżywając. Reportaże tyle piękne, co wstrząsające. Niektóre na długo zapamiętam - jak ten o moskiewskich hipisach, czy o zagładzie Ewenków (po tak trzeba nazwać plagę pijaństwa toczącą ten naród) i ich szalonych reakcjach na alkohol. I zapis mrożących krew w żyłach przygód autora związanych z podróżą łazikiem z Moskwy do Władywostoku. Cała masa postaci, charakterów, historii - większość bardzo smutnych , o ludziach, dla których nieszczęście jest - jak się wydaje - normą, którzy pomimo upadku radzieckiego systemu, wciąż jeszcze w nim mocno tkwią . Nieszczęśliwi są tam wszyscy - niezależnie czy biedni, czy bogaci, żyjący w wielkich metropoliach czy w syberyjskich wioskach - każdy, kto zastanawiał się kim jest słynny w swoim czasie homo sovieticus powinien przeczytać tą książkę. Hugo-Bader ma swój styl - taki właśnie 'reportaż uczestniczący"- przeżywa, kłóci się, uczestniczy, pije, ogląda, rozmawia, dziwi się, ciągnie za język...a potem opisuje, z sobie tylko właściwą refleksją.
poniedziałek, 21 stycznia 2013
1Q84 t.3
Haruki Murakami
Już trochę się przyzwyczaiłem do niesamowitych zwrotów akcji, zaskoczeń i przechodzenia między światami z jednym i z dwoma księżycami. Ostatni tom trylogii Murakamiego zacząłem czytać z niejakim trudem. Później jednak obudziły się we mnie te emocje. Mniej więcej od połowy książkę czytałem z czerwonymi uszami, niecierpliwie i z wielką ciekawością odwracając kolejne kartki. Będzie mi brakować Tengo, Fukaeri i Aomame, których losy dziwnie się w powieści splatały.W tym tomie wszystko się wyjaśnia i nic się nie wyjaśnia zarazem - autor pozostawia (świadomie bądź nie) z uczuciem zaciekawienia i niedosytu.Gdyby chciał więc kiedyś dopisać kolejne części- z pewnością po nie sięgnę.
poniedziałek, 14 stycznia 2013
Laska nebeska
Mariusz Szczygieł
Gdy zobaczyłem w bibliotece wolną Laskę - oczy mi się zaświeciły. Sięgnąłem po nią bez wahania. Z dwóch względów: kocham Szczygła i kocham Czechów. Miałem więc z tego czytania dużo przyjemności - często pod nosem się uśmiechając,lub też z niedowierzaniem kręcąc głową. Czy rzeczywiście (jak pisze Szczygieł we wstępie) Czesi zostali wymyśleni, żeby wprowadzać Polaków w dobry nastrój, to nie wiem, ale w moim przypadku hipoteza się sprawdza. Historie dziwaczne i zadziwiające (czy nie byłby to znakomity alternatywny tytuł?) - czasem same tytuły przenoszą człowieka w jakiś inny wymiar : "O tym, ze życie można przeżyć jak święto", "O życiu w bajce" i "Świrus niezłomny" - to tylko kilka wybranych. A jakie historyjki ! jacy bohaterowie! - nieistniejący czeski bohater narodowy Jara Cimrman to będzie dla mnie zawsze number two (bo czeski number one, to dla mnie Havel, którego poważam na poważnie).
Subskrybuj:
Posty (Atom)