sobota, 31 maja 2014

Przygoda fryzjera damskiego

Eduardo Mendoza

Okładka książki Przygoda fryzjera damskiego
Książkę wypożyczyłem przypadkiem - ot nawinęła się pod rękę, a Mendozy jeszcze nie czytałem. Śmieszna. Wszystko jest w niej "jajem"  - od głównego bohatera (lumpa,który postanowił zerwać z dawnym życiem i został fryzjerem damskim), przez postaci, środowisko (politycy, biznesmeni, establishment), po sytuacje jakie się w tym niby-kryminale wydarzają. Przyznam, że potrzebowałem dobrych kilkudziesięciu stron, aby wejść w konwencję i poczuć "ten" klimat. Ale dalej już było wesoło i zabawnie. Taka powieść łotrzykowska napisana w XX wieku, która jest też parodią kryminału . Pierwsze spotkanie z Mendozą i  na pewno nie ostatnie.

środa, 21 maja 2014

Dowody na istnienie

Hanna Krall


Okładka książki Dowody na istnieniePiękny i straszny zarazem zbiór reportaży o ocalonych z Zagłady dzieciach żydowskich. Takich , które przekazane były komuś w ostatniej chwili, zostawione gdzieś z nadzieją, że ktoś je znajdzie... potem chowane po szafach... albo u zakonnic... albo wychowane tak, że nikt niczego nie wiedział , po latach szukające swoich korzeni. Jeżeli chodzi o treść są to historie przejmujące i poruszające do głębi. Emocje grają w różnorakich tonacjach. Nie śpi się po nocach , gdy się czyta i przeżywa to wszystko. Jeżeli chodzi o formę - reporterskie perełki. Jedne z najlepszych reportaży, jakie czytałem.

niedziela, 18 maja 2014

Ukryta siła

Rich Roll

To nie jest jakaś wielka literatura. Ot spisana historia życia. O tym jak człowiek, który był alkoholikiem stał się jednym z największych triathlonistów i ultramaratończyków na świecie. I o tym jak wraz z przyjacielem dokonał rzeczy niebywałej pokonując pięć dystansów ironman (3,86 km pływania, 180,2 km jazdy na rowerze i 42,195 km biegu)  w ciągu tygodnia na pięciu kolejnych wyspach hawajskich. Rzecz o sile woli, motywacji, walce ze swoimi słabościami -można ją zaliczyć do literatury motywacyjnej. W tle dużo informacji o diecie wegańskiej, której zwolennikiem i promotorem jest autor. Myślę , że książkę doceni każdy , kto w jakikolwiek sposób zmaga się z sobą, kto potrzebuje "kopa", motywacji i dobrej historii jako przykładu.

czwartek, 1 maja 2014

Melancholia. O tych co nigdy nie odnajdą straty

Marek Bieńczyk

Ten esej o melancholii należy czytać powoli i  rozmysłem, żeby nadążyć za Bieńczykiem - paradoksalnie: powoli, żeby nadążyć. I raczej nie w dni słoneczne, bardziej gdy deszcz i chmury albo chociaż mżawka lub mgły, chyba lepiej jesienią lub wiosną -żeby wejść w klimat. Dokładne i dogłębne studium tematu - z pięknymi odniesieniami do literatury.Gdzieś w tle widać własne doświadczenia autora - mimo, że nie pisze o tym wprost, widać, że zna się na rzeczy. Na kartach tej niewielkiej książeczki spotkamy Baudelaire'a, Ciorana, Krasińskiego, Słowackiego, Freuda ale też i Ojców Kościoła i mistyków, i Alanis Morissette - wszyscy to mieli... co? ano właśnie to autor chce pokazać prowadząc czytelnika niejako za rączkę przez świat melancholii, pokazując autorów, dzieła, problem (problem?) i coraz bardziej rozwijając temat - odpowiadając na pytanie Juliusza Słowackiego: "Melancholio, nimfo, skądżeś ty rodem". Czym jest owo "nic, które boli", czym się przejawia i z czego wynika? Nie ma tu prostych twierdzeń, jasnych definicji -to raczej puzzle, które czytelnik sobie układa przechodząc przez kolejne rozdziały. I nawet gdy niektóre wydają się trudne, zawiłe i skomplikowane są na swój sposób urokliwe i pociągające (czyż nie taka jest właśnie melancholia?)- warto przez nie przejść, by dotrzeć do tego ostatniego, który jak się wydaje łączy dwie rzeczy bardzo bliskie i znane autorowi: melancholię i wino.

"(...)
Myślę o tej Murzynce chorej na gruźlicę,
Drepcącej w błocie, szukającej dumnym okiem
Kokosów, co zostały w przepysznej Afryce
Za niezmierzonym murem mgły i dymów mrokiem.
O tych wszystkich, co łzami własnymi się poją
O tych, co nigdy nie odnajdą straty,
I jak dobrą wilczycę ssają boleść swoją,
I o wątłych sierotach uschniętych jak kwiaty.
Także w lesie, gdzie duch mój błąka się wygnany,
Stare Wspomnienie dmie w róg, budząc dreszcze!
Myślę o marynarzach śród wysp zapomnianych,
O jeńcach, zwyciężonych!... i o innych jeszcze."
Charles Baudelaire, Łabędź, fragm. (przekł. M.Jastrun)