środa, 30 grudnia 2020

O miłości i innych demonach

 Gabriel García Márquez


Gdy już kończyłem czytać, to się zreflektowałem, że tę książkę przeczytałem ze zbytnim pośpiechem. Nie tak trzeba podchodzić do mistrza słowa Marqueza - tu każdą stroną można się delektować. Zwłaszcza, że intryga mroczna, niepokojąca. Rzecz jest o Siervie Marii - ugryzionej przez wściekłego psa dziewczynce, która w wieku 12 latzostaje uwięziona w pewnym klasztorze i uznana za opętaną. I o egzorcyście, który miał z niej wypędzić rzekomego diabła, a którego opętał demon miłości . I o rudych włosach bohaterki, poświęconych przez jej matkę Najświętszej Panience - które najbardziej mi utkwiły w pamięci - może dlatego, że już, gdy Sierva spoczywała w krypcie, osiągnęły imponującą długość 22 metrów - co odkryto przy renowacj klasztoru.. Czytajcie niespiesznie.

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej

 


To trzeba było zrobić: przeczytać Konstytucję od deski do deski. Uczyniłem to w tym roku, w gorącym czasie przedwyborczym. Do tej pory czytałem - ale doraźnie -w zależności od potrzeby i od sytuacji. Zwłaszcza preambuła - przepiękny i mądry tekst autorstwa Stefana Wilkanowicza. Profesor Zoll twierdzi, że jest to najmądrzejszy tekst napisany w języku polskim. W każdym razie dzieci powinni przerabiać go na lekcjach. A my wszyscy powinniśmy Ustawę Zaasadniczą znać - choćby po to , by jej bronić, gdy jest notorycznie łamana.

Via Carpatia. Podróże po Węgrzech i Basenie Karpackim

 Ziemowit Szczerek


Z Węgier wróciłem akurat w ubiegłym tygodniu, a miałem też wcześniej węgierskie zawodowe epizody - więc trochę czuję ten klimat. Ale tylko trochę, bo ja liznąłem Węgry "po wierzchu", Szczerek natomiast się w te Węgry zanurzył. On je zgłębił i zrozumiał, przejechał, spotkał masę "zwykłych ludzi", dużo wśród nich przebywał, rozmawiał z nimi, pił, jadł, poznał ich historię i na końcu opisał - świetnie opisał! w swoim, szczerkowym stylu. Nie należy traktować jednak Via Carpatii jako książki podróżniczej - wszak o samych miejscach , krajobrazach tu niewiele. To raczej rzecz o ludziach, o specyfice kraju - kazdy kto chce zrozumieć (co nie znaczy zaakceptować) "fenomen" Orbana, węgierski nacjonalizm, czy odrodzenie skrajnej prawicy - powinien tę książkę przeczytać. Bo Węgry, to taki świat ostatnich lat w pigułce. Jeśli miałbym jakoś pisanie Szczerka sklasyfikować to byłby to reportaż polityczny.

niedziela, 6 grudnia 2020

Pensjonat pamięci

 Tony Judt 


Mam 126 zdań zaległości - zaczynajmy więc. Właściwie to szukałem czegoś innego. Konkretnie: książki Źle ma się kraj - na której śledy trafiałem przy okazji różnych lektur (np. u Grzegorza Sroczyńskiego). W bibliotece trafiem jednak na ostatnią książkę Judta, którą napisał w obliczu śmierci - będąc nieuleczalnie chorym. Pensjonat to zbiór esejów wspomnieniowych wielkiego historyka. Swego rodzaju ćwiczenia pamięci. Piękne, mądre, wielobarwne, różnorodne. Jedne są wprost wspomnieniami z młodości, inne refleksją filozoficzną nad bytem człowieczym, jeszcze inne zanurzone w kulturze i historii powojennej Europy analizują jej istnienie i "kondycję intelektualną". Dobre.

środa, 21 października 2020

Pusty las

 Monika Sznajderman

Gdzieś tam z prozy męża autorki - Andrzeja Stasiuka - znam historię zamieszkania autorki w Beskidzie Niskim. Pani Monika jako antropolożka kultury wniknęła bardzo głęboko w historię miejsca, w którym przyszło jej żyć, w którym dziś mieszka osiemnaście osób, a mieszkało osiemset... - i napisała rzecz przejmującą. O ludziach , którzy mieszkali w Beskidzie Niskim, a których już nie ma . Rwący nurt histori porwał ich, zgładził, wypędził, wydziedziczył. Autorka ocala tych ludzi ich z niepamięci - przywołuje ich historie, kojarzy z konkretnymi miejscami, przypomina nazwiska: Łemków, Cyganów, Żydów.... W tle Akcja Wisła, Holocaust, II Wojna... Spaceruje po zapomnianych cmentarzach, ruinach, po okolicznych łąkach i lasach - a każde z tych miesc skrywa w sobie jakąś smutną opowieść. 

wtorek, 13 października 2020

Pod Mocnym Aniołem

 Jerzy Pilch


Po śmierci Jerzego Pilcha postanowiłem sobie przeczytać wszystko, co napisał -  nie wszystko naraz, ale jednak. I pierwszą wielką nieprzeczytaną rzeczą był własnie "mocny anioł" - zdobywca Nike. Znałem wcześniej film Smarzola ze świetną rolą Więckiewicza, książki jednak nie czytałem. I warto było przeczytać smutne pertypetie Jędrusia. Jego taniec z alkoholem i zmaganie z nałogiem to temat główny ksiązki. Temat poboczny to wszyscy wokół - bliscy oraz "towarzysze niedoli". O książce napisano już chyba wszystko, napiszę więc tylko , że dla mnie to przejmujące, bardzo autentyczne, świetnie napisane studium alkoholizmu .

poniedziałek, 5 października 2020

Zakazane ciało. Historia męskiej obsesji

 Diane Ducret

Poważny temat, niezbyt poważnie potraktowany. Spodziewałem się rzeczy poruszającej - zważając na tytuł i wydawcę. Tymczasem w książce znalazłem kilkanaście ciekawie i barwnie napisanych historycznych opowiastek o traktowaniu kobiecego ciała na przestrzeni wieków i kultur. Dużo tu ciekawostek, pikanterii i powierzchowności. Dobrze podane wiadomości historyczne, jednak bez głebokich analiz.Ale może tak właśnie miało być i taki był zamysł autorki? W każdym razie: czyta się szybko i gładko, bez emocjonalnych poruszeń. Raczej lekki wstęp do poważnego tematu, którego rozwinięcia należałoby poszukać gdzie indziej (coś  jakby Świat Zofii potraktować jako wprowadzenie do filozofii).

sobota, 3 października 2020

Widok z mojego boksu

 Jerzy Pilch

Książkę przeczytałem z ogromną przyjemnością, z przejęciem, a momentami nawet ze wzruszeniem. Widok, to wybór felietonów dotyczących ludzi Tygodnika Powszechnego i pracy autora w tym czasopiśmie.  Mnie Tygodnik Powszechny wychował, ukształtował intelektualnie - wciąż czytam i kupuję co tydzień - i chociaż z pozycji "wierzący -praktykujący" przeszedłem do "wątpiący - niepraktykujący", wciąż znajduję sobie tam przestrzeń i - że tak napiszę: "świeże powietrze" - wszak "wątpiątych - niepraktykujących" w Tygodniku wciąż dostatek!. Czasy i osoby, o których pisze Pilch są dla mnie niezwykle ważne - wciąż to wszystko jakoś we mnie siedzi, stąd Pilch w tym swoim pisaniu wywołał we mnie czuły rezonans. "To se ne vrati!" można by powiedzieć - czytając.... gdzie dziś szukać mędrców pokroju Jerzego Turowicza, Mieczysława Pszona, Krzysztofa Kozłowskiego, Marka Skwarnickiego, księży Tishnera, Bardeckiego czy Stanisława Musiała?  Gdzie środowiska, w którym odnalazłby się Kornel Filipowicz, Czesław Miłosz, Stanisław Lem i Jan Józef Szczepanski? Nawet Ziuta (Józefa Hennelowa) odeszła dwa miesiące temu...W czasach gdy idea "Kościoła otwatrtego" umiera śmiercią tragiczną, a polski katolicyzm zaczyna nosić znamiona sekty religijno-nacjonalistycznej wchodzącej w spór nawet z własnym papieżem, warto spojrzeć na to piękne środowisko, które swego czasu wywarło ogromny wpływ na polską kulturę i "trzęsło" życiem literackim. Najpewniej do tych pilchowych felietonów będę wracał - ot tak: dla przyjemności i wzruszeń.         


"Obyśmy wszyscy żyli wiecznie, ale z rachunku prawdopodobieństwa  wynika, że nadchodzące stulecie będzie także sezonem fantastycznych pogrzebów. Kraków - zwłaszcza na przybyszach z dalekich stron - sprawia wrażenie doskonale do tego sezonu przygotowanego. Idę -dajmy na to - wymarłą ulicą Smoleńsk i ucho wytężam ciekawie, i słyszę subtelny chrzęst czcionek składanych w strzeliste nekrologi, szelest żałobnych chorągwi, ktoś  czarnym kordonkiem wyszywa inicjał na sepiowym całunie."                                                           

    felieton Dziesięć słów napisany w 2000 roku (na 10 lat przed katastrofą smoleńską) 

środa, 30 września 2020

Okruchy dnia

  Kazuo Ishiguro


Piękna przypowieść o tym, co jest w życiu ważne. Autor świetnie zarysowuje w książce dwie postaci: kamerdynera Sevensa oraz gospodyni - panny Keaton. Kanwą powieści jest swoiste napięcie między ściśle współpracującymi ze sobą głównymi bohaterami. Autor pięknie to napięcie buduje i pozostawia zarówno swoich bohaterów jak i czytelnika z pewnym niedosytem. Niemniej jest to niedosyt zamierzony, czytelnik bowiem pozostaje z pytaniami, z głęboką refleksją. Rzecz jest o szczęściu , które było tuż tuż, o niewykorzystanych szansach,o miłości i o priorytetach. Książka, która zostaje w głowie, nie daje spokoju - świetna! 

niedziela, 27 września 2020

Na szczytach rozpaczy; Historia i utopia

 Emil Cioran


To było tak: na zachwyty nad Cioranem trafiałem niejednokrotnie - czy to w kontekście jego Zeszytów, czy jego postrzegania świata, a zwłaszcza Europy, czy swoistej melancholii,pesymizmu i patrzenia na życie. Na pewno jego wyraźne ślady znalazłem u Bieńczyka i u Szczygła, u Pilcha i u Stasiuka, pewnie u innych też - niech nam jednak tych czterech starczy, by rekomendacja była wystarczająca. Stałem więc w kolejce do biblioteki (!) w pierwszy dzień otwarcia po pandemicznym lockdownie i zastanawiałem się co by tutaj? - bo między półkami nie można było jeszcze chodzić i wybierać, należało podać wystraszonym bibliotekarkom zamawiane tytuły -  poprosiłem więc o Ciorana i dostałem te dwa włśnie tytuły. Nie była to łatwa lektura - podążanie za myślą autora było dla mnie wyzwaniem, ale też przygodą intelektualną. Na szczytach rozpaczy to debiut - zbiór esejów wydany po raz pierwszy, gdy autor miał 23 lata (!) i tę młodzieńczość daje się podczas czytania odczuć - mamy tu radykalizm sądów i młodzieńczą naiwność, ale też liczne błyski geniuszu - i dla tych błysków warto było się z tymi tekstami zmierzyć. Generalnie Cioran podejmuje temat dramatu ludzkiej egzystencji i rzecz jest w swojej wymowie pesymistyczna (jak cała twórczość i myśl autora), ale jaki piękny jest ten pesymizm! jaki błyszczący, jaki mistyczny! melancholijny - paradoksalnie miło się czyta te mroczne wynurzenia: o śmierci, samobójstwie, samotności - a jeśli o wierze to raczej z dystansem, nie wierząc do końca.  Historię i utopię  Cioran wydał już jako dojrzały myśliciel, będąc po pięćdziesiątce - te eseje historyczno-polityczne czytało się trudniej, zmagałem się z niektórymi tekstami, niemniej warto było. 

"Defektem wszystkich ludzi jest to, że czekają na możliwość rozpoczęcia życia, dlatego nie mają odwagi żyć każdą chwilą. Dlaczego nie potrafimy włożyć w każdy moment tyle namiętności i żaru, by stał się absolutem, wiecznością? Wszyscy uczymy się żyć dopiero wtedy, gdy nie mamy już na co czekać; kiedy zaś czekamy, niczego nie możemy się nauczyć, bo nie żyjemy w konkretnej, żywej teraźniejszości ale w jakiejś mdłej, odległej przeszłości. Oczekiwać czegokolwiek powinniśmy od tego co nam podsuwa bezpośrednia chwila, i to bez świadomości czasu. Zbawienie może być tylko w odzyskaniu tego co bezpośrednie. Albowiem człowiek jest istotą, która utraciła bezpośredniość; dlatego jest zwierzęciem nie wprost"

w: Na szczytach rozpaczy s.235


poniedziałek, 21 września 2020

Projekt zdrowie. Szwedzki poradnik inteligenta. Jak świadomie wyćwiczyć ciało i umysł

 Anders Hansen, Carl Johan Sundberg


Pudło - czego innego się spodziewałem - zważając na tytuł. Nie znalazłem tu nic ze szwedzkiej specyfiki, poza faktem, że autorami jest dwóch lekarzy Szwedów. Nie wiem też o co chodzi z "poradnikiem inteligenta" w tytule, bo jeśli znaleźć jakieś odniesienia w treści, to raczej na podstawie odległych skojarzeń. Wreszcie "świadome ćwiczenie ciała i umysłu" - to też sformułowanie bardzo na wyrost - bo o ciele i jego ćwiczeniu w książce dużo, o ćwiczeniu umysłu chyba nic. Dużo badań, tabel, zestawień planów treningowych, naukowych rozważań na moje oko bez składu i ładu- daleko książce do prostoty poradnika. A jakieś przesłanie ? konkluzja ? jest! -  do optymalnego dbania o zdrowie wystarczy 30 minut umiarkowanej aktywności sportowej dziennie - i tego  się trzymajmy! i to jest szwedzka porada inteligenta (albo: inteligentna szwedzka porada).    ;)   4/10  (skład i łamanie 2/10)

środa, 16 września 2020

Elegancja jeża

 Muriel Barbery


Nie pamiętam już gdzie i kto polecił tę książkę. Czemuś jednak ją kupiłem i  po jakimś czasie przeczytałem - choć patrząc na samą okładkę - w księgarni czy w antykwariacie nie zwróciłbym na nią uwagi. Może to celowy zamysł wydawnictwa? - wszak przysłowie , że "nie ocenia się książki po okładce" jak ulał pasuje do historii 54-letniej dozorczyni - Renee Michel, która okazuje się być osobą niezwykle inteligentną , obytą w literaturze, filozofii i słuchającą dobrej muzyki.  Nie wiedzą tego mieszkańcy domu do momentu, w którym pojawia się pewien tajemniczy, bogaty Japończyk. Wtedy życie naszej dozorczyni się odmienia, splata też z życiem innej bohaterki - 12letniej niezwykle wrażliwej mieszkanki bloku. Trochę to bajka ( skojarzenie z Kopciuszkiem jest tu na rzeczy) , trochę powiastka filozoficzna. Specyficzny klimat (film Amelia?), te wszystkie literackie, filozoficzne i muzyczne wtręty i swoista lekkość i swoboda z jaką książka została napisana sprawiły, że czytanie było ogromną przyjemnością - z pewnością i z ciekawością sięgnę po inne pozycje tej francuskiej autorki, o ile ukażą się w polskim tłumaczeniu.

„Pani Michel ma elegancję jeża: na zewnątrz pokryta kolcami, prawdziwa forteca, ale mam przeczucie, że wewnątrz jest po prostu tak wyrafinowana jak jeże, zwierzątka na pozór niewrażliwe, dziko samotnicze i straszliwie eleganckie”.

poniedziałek, 7 września 2020

Oswajanie świata

Nicolas Bouvier

Na Bouviera natknąłem się czytając podróżne teksty Mariusza Wilka, który pisał o nim z ogromną atencją. Książki Bouviera ( a ta szczególnie) uchodzą za kultowe w środowisku podróżników i obieżyświatów wszelkiej maści - sięgnąłem więc i ja po tego autora. Oswajanie świata to zapis długiej podróży z Europy do Indii, którą autor odbył wraz ze swoim przyjacielem Thierrym (książkę zdobią podróżne rysunki Thierrego). Co zwraca uwagę podczas czytania to niesamowita wręcz wrażliwość i uważność autora. Autor jest obserwatorem świata i człowieka - potrafi łączyć fakty i obrazy - pokazać klimat i charakter miejsca oraz ludzi, którzy w nim mieszkają, każdy tekst jest jakby misternie wymalowanym pejzażem. Świetnie się to czyta - czytelnik niemal wchodzi do opisywanych miejsc, czuje zapachy, słyszy dźwięki, widzi kolory. Pomaga mu w tym pewien enuzjazm autora i jego fascynacja poznawanym i odkrywanym światem - książka jest pełna głębokich i dojrzałych przemysleń, a trzeba powiedzieć, że autor, kiedy odbywał swoją podróż, miał ledwie 24 lata. 

"Podróż nie potrzebuje uzasadnień.Rychło okazuje się, że jest celem samym w sobie. Sądzisz, że po prostu odbędziesz podróż lecz niebawem ta podróż zaczyna cię kształcić lub paczyć..." s.12

czwartek, 20 sierpnia 2020

Jak przejąć kontrolę nad światem nie wychodząc z domu

Dorota Masłowska


Właśnie trwa promocja drugiej części felietonów Doroty Masłowskiej, ale ja dzisiaj o pierwszej. Książkę przeczytałem siedząc w domu, w samym środku pandemicznego lockdown'u i bardzo mi to czytanie pasowało: i tytuł mi pasował do sytuacji, i treść do nastroju. Szczerze pisząc: do mnie pani Dorota bardziej przemawia jako felietonistka niż jako pisarka. I piszę to pomimo tego, że Masłowską odkrył i jako pierwszy promował nie kto inny, jak Jerzy Pilch - bardzo przeze mnie ceniony i podziwiany. Niemniej przez Wojnę polsko ruską nie przebrnąłem -"jak zachwyca, jeśli nie zachwyca?"- myślałem -  za to felietony czytałem z ogromną przyjemnością. Niektóre znałem już wcześniej z Dwutygodnika, jednak  w pakiecie odbiór jest inny. Bardzo odpowiada mi potrzucie humoru autorki, jej dystans do siebie jak i do otaczającego świata, tudzież do szeroko pojętej popkultury, którą Masłowska dyskretnie acz wyraziście obśmiewa, a której jest - o dziwo! - miłośniczką. Czyta się to z uśmiechem i swoistym zadziwieniem - bo smakowite felietony autorka wysmażyła choćby na podstawie lektury broszury "Prześlij przepis", oglądania programu "Kuchenne rewolucje" czy słuchania muzyki disco-polo - wszystko jest tyle śmieszne, co prawdziwe. Dlatego jeśli ktoś jest ciekawy "prawdziwych Polaków" powinien sięgnąć po felietony Masłowskiej, a ja już się cieszę na ich drugą część.

czwartek, 6 sierpnia 2020

Kalendarz i klepsydra

Tadeusz Konwicki

Stała książka na półce jak wyrzut sumienia dobre trzydzieści lat, przeżyła parę przeprowadzek, zniszczyła się nieco, pożółkła, rozkleiła, aż w końcu nadejszła wiekopomna chwila - przeczytałem! Nie tylko mnie trudno jest Kalendarz i klepsydrę zakwalifikować do jakiegoś gatunku : dziennik? autobiografia? eseje? - wszak i recenzje tam znajdziemy, i szkice z teorii literatury, i analizy społeczno-polityczne  - może tak: dziennik z elementami autobiografii oraz zbiór luźnych myśli. Książka swego czasu bardzo popularna, traktuje o epoce, która odeszła -mamy więc piękne, nostalgiczne wspomnienia lwowskie, bardzo ciekawe są też fragmenty swoistej "spowiedzi" autora jeżeli chodzi o zaangażowanie w okresie stalinowskim. Przechodzimy też z autorem przez historię polskiej kultury i literatury okresu głębokiego socjalizmu widząc ją niejako od kulis ... na kartach pojawia się i Marek Hłasko,  i Stanisław Dygat, Himilsbach, Bratny. To, co jednak najbardziej smakowite - moim zdaniem - to właśnie luźne myśli i  rozważania - rozproszone, wrzucone "bez żadnego trybu", ponadczasowe, napisane pięknym polskim literackim językiem, jakim dziś pisze już niewielu (Myśliwski, Hen, Pilot przychodzą mi na myśl w tym kontekście) . Z pewnością będę do niej wracał - można ją bowiem czytać na chybił-trafił, nawet po kilka zdań i zawsze będzie to ogromna przyjemność. Na koniec wspomnijmy o kocie Iwanie, który na kartach tej książki wszedł do historii polskiej literatury.


"Literaturo, literaturo kochana. Epicka i zmysłowa, ezoteryczna i obyczajowa, lingwistyczna i wagonowa, majestatyczna i z rynsztoka, intelektualna i grafomańska, rozpuczona pychą i fałszywie pokorna, święta i sprzedajna, literaturo słów spisanych pracowicie w rozpaczy albo w zadufaniu, w nienawiści albo w nudzie, w nadziei albo w chwili śmierci, literaturo lawiny słów podobnych do siebie, koślawych, monotonnych, banalnych, takich samych jak biliony słów niezapisanych, co rodzą się w każdej chwili i na zawsze giną w każdej chwili. 

Jaka szkoda, że literatura nie rządzi już tym konwulsyjnym światem. Jaka szkoda, że biedne jej ciałko depczą zwycięskie środki masowego przekazu. Jaka szkoda, że nie budzi już tych największych namiętności, że nikogo nie zabija i nikt jej nie zabija, że nikogo nie deprawuje i nikogo nie uświęca, że nie obala tyranów i nie rodzi męczenników. Jaka szkoda, że kiedy wdarłem się do jej świątyni, okazała się ta świątynia gruzem rozpadających się wspaniałych murów i złomami wyniosłych kolumn, co kiedyś podtrzymywały sklepienie niebieskie nad nami." s.111

wtorek, 4 sierpnia 2020

Spadać w górę. Duchowość na obie połowy życia

Richard Rohr

Pierwszy raz Komuś się skojarzyłem z czytaną książką i ten Ktoś napisał maila i mi książkę polecił - sytuacja była o tyle ciekawa, że trzeba było czem prędzej ją przeczytać! I rzeczywiście - pisanie Rohra zadziwiająco często wywoływało moje wewnętrzne "tak!", korespondowało z moimi przekonaniami tudzież podejściem do życia. Rohr jest franciszkaninem, bardzo otwartym, potrafiącym czerpać z różnych tradycji - pisząc o dwóch połowach życia pełnymi garściami czerpie z intuicji Carla Gustava Junga,  ale też z buddyzmu, z mitologii i oczywiście z Ewangelii - tym bardziej autentyczne jest to,co pisze, tym szersze spojrzenie i tym głębsza myśl. Autor pisze o drugiej połowie życia jako czasie dojrzałości - jeśli zadaniem pierwszej połowy jest stworzenie właściwego naczynia, zadaniem drugiej jest odnalezienie zawartości, pierwsza połowa to czas mocnych, często fundamentalistycznych przekonań i poddawania się autorytetom, w rezultacie skostnienia poznawczego i dualistycznego postrzegania rzeczywistości. W drugiej połowie - przy mądrym podejściu -  zaczyna się widzieć barwy, wyciągać wnioski- to pokazuje Rohr i pokazuje to, że w miejsce bezpiecznego brodzenia przy brzegu można teraz wypłynąć na głębię, mało tego: jeśli spojrzeć na życie jako podróż, to po pierwszej podróży coś musi się rozpaść, by podjąć tę drugą - jak bliskie mi były te treści! Jeśli w pierwszej się uczy życia, w drugiej się to życie "umie", jeżeli w pierwszej w pewnym sensie walczy się z rzeczywistością, w drugiej się ją akceptuje, nie szuka się już zewnętrznych autorytetów, ale bazuje na swoim  autorytecie wewnetrznym, nie buduje się już domu, ale się mieszka - to czas spokoju, pewności i czerpania z życia pełnymi garściami - ale, co ważne: w tę drugą połowę trzeba wejść (rozpocząć drugą podróż)  i nie cezura czasowa jest oznaką owego wejścia, ale coś co dokonuje się we wnętrzu - jeśli się w nią nie wejdzie, można przez całe życie pozostawać w pierwszej . Jeśli zaś chodzi o tytułową "duchowość": "z duchowego punktu widzenia nie ma ślepych uliczek" - pisze autor - i tego się trzymajmy!

wtorek, 28 lipca 2020

Sąd w Canudos

Sándor Márai

Nie wiem dlaczego ale bardzo mi się ta książka kojarzyła z Czekając na barbarzyńców Coetzee... może przez swoisty mrok, niepokój w tle lub też sprzeciw wobec wojny? Powieść - uznawana przez wielu z jedną z najlepszych w dorobku autora - opowiada o ostatnim dniu wojny domowej i stłumienia rebelii w anarchistycznym, założonym przez biedaków na brazylijskich bagnach i pustkowiach mieście Canudos - samo założenie tego miasta brazylijski rząd uznał za zagrożenie. Rzecz dzieje się pod koniec XIX wieku. Większość książki zajmuje jedna rozmowa: między marszałkiem  Bittencourtem - dowódcą elkspedycji przeciw miastu a schwytaną kobietą - mieszkanką miasta. Rozmowa jest przejmujaca - dla mnie jest to swoista manifestacja wolności i godności człowieka . A scena kąpieli upodlonej i zniewolonej kobiety - w obecności swoich ciemiężycieli, którzy z konieczności muszą najpierw tę kąpiel przygotować a następnie w pewien sposób w niej uczestniczyć - z odwróconym wzrokiem - to literacki majstersztyk i obraz głęboko zapadający w pamięć.


niedziela, 26 lipca 2020

Misjonarska miłość. Matka Teresa w teorii i w praktyce

Christopher Hitchens


 Chodzi za mną ostatnio pewne zdanie, które potwierdza się w różnych sytuacjach, brzmi ono: "nic nie jest takim, jakim się wydaje" i brzmi lekko z buddyjska, można je odnosić do sytuacji, osób czy poglądów w bardzo różnych kontekstach (zamiast "nic" w przypadku osób wstawiamy "nikt"). W przypadku Matki Teresy bardzo się sprawdza . Po książke Hitchensa sięgnąłem, ponieważ zamierzam przeczytać wszystko, co napisał - mam kilku takich autorów na liście. Kontrowersyjna rzecz o Matce Teresie nie zaskoczyła mnie , ponieważ śledziłem toczące się swego czasu dyskusje nad książką. Mało tego - dobrze znając różne nurty katolickiej myśli byłem w stanie zrozumieć pewne wynikania - ot choćby to dlaczego osoba obdarzona olbrzymim duchowym autorytetem i dysponująca ogromnymi środkami otrzymanymi w ramach darowizn nie przekazuje ich  na przykład na zatrudnienie lekarzy czy rozwój medycyny paliatywnej w ośrodkach prowadzonych przez własny zakon, a umierającym daje proste środki przeciwbólowe i każe się łączyć z cierpiącym Chrystusem. Rozumiem także obraz sióstr wyrzucających przez okna przejętego ośrodka wygodne materace - teraz bowiem podopieczni będą żyć skromniej - w imię idei ubóstwa, w imię religijnych przekonań opiekunek. Rozumiem też celebryctwo w imię szerzenia chrześcijaństwa - nawet nie idei opieki nad ubogimi, ale przede wszystkim  sprzeciwu wobec aborcji i antykoncepcji, rozumiem też to, że koniec końców Matka Teresa ogłoszona zostaje w KK świętą  - wzorem do naśladowania. To, że rozumiem nie znaczy , że się zgadzam - nie zgadzam się w całej rozciągłości -całe moje wnętrze krzyczy: "NIE TAK!!!", a Matka Teresa dołącza do mojej kolekcji osób - w swoim czasie bardzo przeze mnie szanowanych i podziwianych - które z różnych przyczyn nie były takimi, jakimi wydawały się być - u niej przyczyną wierzę, że nie było wyrachowanie ani hipokryzja, ale religijna naiwność i specyficznie (opacznie!)  pojmowany radykalizm...

sobota, 18 lipca 2020

W poszukiwaniu straconego czasu - cz.I - W stronę Swanna

Marcel Proust


Postanowiłem przeczytać wiekopomne dzieło Prousta. Wielu próbowało, ale polegli w walce, ja się uparłem. Podszedłem do tematu tyleż metodycznie, co na luzie - ot czytam sobie po parę stron: trzy do pięciu dziennie... zejdzie mi więc pewnie parę lat, niemniej pierwszy tom mam już za sobą. Uważam, że u Prousta nie trzeba konsekwentnie podążać za fabułą - to nie jest zwykłe czytanie - bo przecież ten spisany strumień świadomości nie jest zwykłą książką z jakąś klasyczną fabułą. Czytam dla przyjemności obcowania z językiem - zwłaszcza, że tłumaczył Boy, czytam też dla przemyśleń i refleksji, świadomie i dobrowolnie pozwalam myślom uciekać i odlatywać . W stronę Swanna to wspomnienia z dzieciństwa, obrazy, refleksje, sytuacje, obserwacje. I świat, którego już nie ma -te wszystkie ciotki i wujowie, gorące młodzieńcze i dziecięce miłości do Odetty i Gilberty. 

środa, 15 lipca 2020

Wąska ścieżka. Dlaczego odszedłem z Kościoła

Stanisław Obirek w rozmowie z Arturem Nowakiem


Jak dla mnie - lektura pasjonująca. Może dlatego, że moja droga duchowa, również intelektualna koresponduje z drogą autora - co prawda -gdzie mi do Obirka, jego wiedzy i intelektu! Mamy jednak podobne momenty zwrotne : też wyniosłem z domu katolickie wychowanie, byłem ministrantem, przeżyłem młodzieńczą fascynację katolicką duchowością - nawet studiowałem teologię na KUL, zanim przeniosłem się na polonistykę, potem jako dojrzały katolik pozostawałem w kręgu tzw. Kościoła otwartego (środowisko Tygodnika Powszechnego, Znaku , Więzi) - tam własnie poznałem autora tudzież innych ciekawych jezuitów - zwłaszcza Stanisława Musiała - ich myśl wywierała jakiś wpływ na mój światopogląd, choć bycie "katolikiem otwartym" nigdy nie było łatwe, bo katolicyzm mimo SOboru Watykańskiego II i prób reformowania wciąż pozostaje zamknięty- zakończmy to trzecie zdanie, bo to w końcu nie o mnie, tylko o Obirku notka. On również angażując się mocno w nurty intelektualne w Kościele - z wiarą , że w tej instytucji możliwa jest jakaś reforma, pełni w tej instytucji również wazne funkcje i po okresie bycia czarną owcą -rówież w oparciu o posadaną wiedzę przyszła dojrzała refleksja: "gdzie ja jestem i co ja tu robię" idąca w parze ze swoistym metaspojrzeniem na swój światopogląd i wiarę - to zaowocowało odejściem od Kościoła  i rozpoczeciem nowego życia - w wolności od kościelnych nakazów, dogmatów i powinności, niemniej z bagażem wiedzy i doświadczenia. Wolny Obirek, który oddzielił ziarno od plew i pozostawił sobie to, co cenne i wartościowe - jest fascynujący! Dalej wierzy, ale ślady Boga widzi raczej poza Kościołem: w miłości drugiego człowieka, kulturze, literaturze, muzyce. Książka jest też krytyką polskiego katolicyzmu, który według autora opowiadając się za prawicowym, wykluczającym dyskursem  mocno oddalił się od chrześcijaństwa- z Kościola dialogu (którym był choćby w czasie przełomu soborowego) staje się coraz bardziej Kośiołem monologu - zamiast przyciągać - odpycha. Mógłbym tak długo... ale siedem zdań już minęło - zakończę więc jak zacząłem: fascynująca  lektura, a wiele spostrzeżeń Obirka przyjmuję jako swoje. 8/10

środa, 8 lipca 2020

Tożsamość. Współczesna polityka tożsamościowa i walka o uznanie

Francis Fukuyama

Fukuyama, najbardziej znany z Końca historii, napisał świetną książkę pozwalającą zrozumieć świat współczesny. Przerobiłem ją sobie spokojnie i metodycznie w czasie pandemii - rozdział po rozdziale, z notatkami, mapami myśli. Autor pokazuje przemiany we współczesnym świecie przez pryzmat tożsamości i walki o uznanie ludziej godności. Dzisiejsza polityka również koncentruje się na tożsamości i godnosci ludzkiej osoby - różnie rozkładając akcenty. Przez pryzmat specyficznie rozumianej walki o uznanie autor tłumaczy ruchy nacjonalistyczne czy islamistyczne, współczesny autorytaryzm i powstanie tak zwanych "demokracji nieliberalnych". Walka o "większe uznanie" pozwala zrozumieć te ruchy (nie zaakceptować!) Zapomnienie bądź kwestionowanie starych tożsamości pokazuje jako przyczynę współczesnego społecznego zagubienia i podatnośći na manipulację i populizm. 7/10

sobota, 4 lipca 2020

Odrodzona. Dzienniki 1947-1963

Susan Sontag


Przyznam szczerze - oczekiwania miałem inne. Chciałem zapoznać się z Susan - z jej filozofią, podejściem do życia i patrzeniem na świat i pomyślałem , że Dzienniki byłyby dobrym wstępem do poznania jej twórczości. W pierwszym (z trzech) tomie dzienników mamy Susan "nieopierzoną", pełną wątpliwości, odkrywającą własną seksualność, taką, która nie tyle "wie", co "dowiaduje się".  Nie mamy tu więc głębokich wynurzeń i błyskotliwych wywodów, są raczej miłosne rozterki i życiowe wątpliwości. Do tego taki filozoficzno-kulturalny misz-masz. Zresztą - czemu się dziwić? pierwszego wpisu  Susan dokonuje w wieku 14 lat - życie dopiero przed nią! Mają więc te zapiski wartość historyczną i  niewiele ponad to  - czyli, że: dla biografów i wielbicieli (coś jak Kronos Gombrowicza).  5/10


niedziela, 28 czerwca 2020

Deutsch dla średnio zaawansowanych

Maciej Hen


Świetna proza! - pierwsze moje spotkanie z twórczością pana Macieja, wcześniej miałem zaszczyt spotkać się z twórczością jego ojca - Józefa Hena. Niedaleko pada jabłko od jabłoni, bowiem pan Maciej pisze bardzo dobrze. Rzecz jest historią Marka Deutcha - pracującego w charakterze ochroniarza starzejącego się plastyka po przejściach,  który dostaje informację o możliwym spadku i rusza w poszukiwaniu swoich korzeni. W zasadzie mamy do czynienia z powieścią drogi z rozbudowanym wątkiem historycznym, nasz bohater odbywa podróż na Ukrainę, potem do Rumunii. Ta podróż pozwala mu na - po pierwsze - wiele odkryć dotyczących swojego pochodzenia, po drugie: poukładane własnego życia w swojej głowie, owrotu do starych miłości, starych przyjaźni i w jakimś sensie na pogodzenie się ze sobą. Przy okazji: świetnie podany kawałek historii Polski i wschodniej Europy. 7/10

wtorek, 16 czerwca 2020

Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie

Frédéric Martel


Jedna z tych książek, po których nic już nie będzie jak dawniej. Autor - uznany dziennikarz, pisarz, doktor socjologii wykonał olbrzymią pracę prowadząc śledztwo dziennikarskie przez cztery lata- rozmawiał z setkami biskupów i większością kardynałów w Watykanie i w ponad trzydziestu kościołach lokalnych na całym świecie. Wniknał głęboko w świat tych, którzy w KK sprawują władzę przyglądając się ich myśleniu i działaniu.Napisał rzecz o hipokryzji i podwójnym życiu, o ukrywaniu własnej orientacji seksualnej i jego skutkach, pokazał na drugim planie stan posiadania i rozpasane życie - pokazując sprawę na przestrzeni pontyfikatów czterech ostatnich papieży. W tle ważne dyskusje o celibacie, LGBT, wolności wypowiedzi , teologii wyzwolenia. Wstrzasąjaca, poraża skala zjawiska. Daje bogaty materiał do przemyśleń i rewizji własnych poglądów zwłaszcza, że mamy do czynienia nie z żądnym sensacji dziennikarzem brukowca ale poważnym i uznanym autorem oraz jego świetnie udokumentowaną i znakomicie napisana pracą. 9/10

środa, 10 czerwca 2020

Szczęśliwi ludzie czytają książki i piją kawę

Agnès Martin-Lugand


Tytuł mnie uwiódł, ale książka jest zupełnie o czym innym. W każdym razie ani o czytaniu, ani o piciu kawy, ani też o szczęściu. Rzecz jest o stracie i poszukiwaniu nowego. Bohaterka powieści po stracie meża i córki w wypadku wybywa do Irlandii, by stanąć na nogi i odnaleźć siebie na nowo. Poznaje tutaj pewnego mruka i dziwaka, który ostatecznie chyba jej pomaga. W tle morze, plaża i takie tam... Całośc jest miałka i banalna - takie trącące kiczem czytadło z happy endem. Czasem można. Książka pierwotnie wydana w ramach self-publishingu zdobyła ogromną popularność i w tym kontekście należy powiedzieć, że ten tytuł , to był udany chwyt marketingowy! 5/10


czwartek, 4 czerwca 2020

Dzienniki motocyklowe

Ernesto Che Guevara

Książka przeczytana właściwie przez przypadek. Ot: napatoczył się Guevara pod rękę w bibliotece, więc pomyślałem : przeczytam - trochę od czapy, trochę z ciekawości, trochę dla jaj. Poza tym to jest literatura podróżna, którą bardzo lubię. Guevara w czasach , w których nie był jeszcze "tym Guevarą", tylko ciekawym świata studentem medycyny, odbył wraz ze swoim przyjacielem Albertem podróż wzdłuż Ameryki Południowej. I szczerze mówiąc niewiele z przyszłego  lewicowego rewolucjonisty w książce znalazłem, choć podobno bieda i ucisk społeczny z jakimi się zetknął wpłynęły na jego późniejsze poglądy. Żadna to literatura - ot zwykłe podróżne przygody, kłopoty z pojazdem, zdobywanie pieniędzy, nawet drobne kradzieże, ludzie, miejsca, wino , kobiety i śpiew - i świat lat 50tych ubiegłego wieku . I studencka beztroska, i radość życia. 5/10

czwartek, 28 maja 2020

Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota

Paweł Piotr Reszka 

Jeden z najbardziej wstrząsających a zarazem najlepszych reportaży jakie w życiu przeczytałem (wczoraj nominowany do nagrody Nike - słusznie!). Od pierwszej do ostatniej strony ostra jazda emocjonalna. Autor opisuje proceder wykopywania złota z mogił żydowskich ofiar obozów zagłady w Bełżcu i Sobiborze przez ludność okolicznych wiosek. Dociera do osób, które tym procederem się trudniły, do ich rodzin. Książka dla mnie wstrząsająca na wielu poziomach - czytanie boli. Bo poruszają do głębi nie tylko drastyczne obrazy bezczeszczenia zwłok, ale także proste stwierdzenia, które pokazują z jak wielopietrową nikczemnością mamy do czynienia, ot choćby to, że w niedzielę nie kopali ( w domyśle niedziela - dzień święty),w tle mamy więc polski przaśny katolicyzm (ksiądz nie mówił nic złego) i powszechny antysemityzm.Najbardziej przerażający jest fakt powszechności (kopaniem zajmowały się praktycznie całe wioski), że ani uczestnicy tego procederu, ani ich potomkowie- nie widzą w tym nic złego - a to Polska właśnie. 8/10

poniedziałek, 25 maja 2020

Kult

Łukasz Orbitowski


Pamiętam te rzekome objawienia w Oławie. Było to nie tylko w czasach, w których byłem katolikiem: młodym, wierzącym i praktykującym, niemniej do Oławy podchodziłem z ogromnym septycyzmem. Później, gdy zgłębiając myśl teologiczną dowiedziałem się, że katolik może pozostać katolikiem i w ogóle nie musi wierzyć w tak zwane objawienia prywatne - nawet te zatwierzone przez Kościół - i że nie należą one do tak zwanego "depozytu wiary" - moją regułą stała się niewiara w takowe. Orbitowski napisał znakomią rzecz, przeprowadzając wcześniej solidny research w Oławie. Książka jest zbeletryzowaną historią oławskich objawień napisaną w formie wywiadu z bratem wizjonera. Choć autor zarzeka się, że powieść jest "na motywach" i nie jest odwzorowaniem faktów, czytelnik - zwłaszcza ten, który liznął nieco późnego PRL-u - przy niemal każdej stronie mówi sobie: Tak było! Ta znakomita powieść to w zasadzie reportaż: o Polsce prowincjonalnej i Polakach, którzy mimo, że czas upływa, tak bardzo się nie zmieniają. 8/10

czwartek, 21 maja 2020

Koniec z Eddym

Edouard Louis


Bardzo smutna opowieść o życiu osoby homoseksualnej w robotniczej rodzinie na francuskiej prowincji. Historia opisana w książce dotyczy lat dziecięcych i okresu wcodzenia w dorosłość. Eddy był inny - ma damskie maniery i wysoki głos, ojca w tybie macho - rasistę i szowinistę, i prostych, nieskomplikowanych, okrutnych kolegów. Każdy dzień to dla niego pasmo udręk i cierpień, z którymi jest zupełnie sam. Edouard dzieli się tym swoim bólem i samotnością z czytelnikiem - rzecz jest więc o homofobii i nietolerancji. Zapamiętane historie podaje bez znieczulenia - dlatego lektura książki jest tak przejmująca i na długo zapada w pamięć. "Cud, że wyszedł z tego cało" - chciałoby się powiedzieć znając fakt, że dorosłe życi autor sobie ułożył, a książka, którą wydał w wieku 22 latdoczekała się wielu nagród i została przetłumaczona na 25 języków.   7/10

niedziela, 17 maja 2020

Możliwość wyspy

Michel Houellebecq


Życie widziane z perspektywy Daniela - zawodowego komika i jego powstałych dwa tysiące lat później klonów. Dalej idąc: smutne życie pesymisty i nihilisty, które próbują rozszyfrować ci, którzy zamieszkują przyszłość. Całośc ciekawa,smutna i kontrowersyjna- jak to u Houellebecqua. Swoista fantazja na temat tego jak może wyglądać "życie wieczne". I właściwa autorowi, dokonana nie wprost krytyka cywilizacji Zachodu - a raczej kierunku, w którym zmierza. Dokąd nas zaprowadzi z jednej strony kult młodości, hedonizm i wieczna próba oszukania śmierci, z drugiej: coraz większa płytkość i miałkość ludzkich relacji? Oto pytania, z którymi pozostałem.

poniedziałek, 11 maja 2020

Cień w cień. Za cieniem Zuzanny Ginczanki

Jarosław Mikołajewski


To jest taka biograficzno - reportersko - poetycka książka o młodej żydowskiej poetce, zamordowanej w Krakowie, pod koniec II wojny światowej. Napisane z czułością i przywiązaniem impresje, odkrycia, także listy do włoskiego przyjaciela, przed którym autor odkrywa Ginczankę, Mikołajewski dociera także do nowych wspomnień. Znać na każdej stronie uwielbienie autora do poetki i jej twórczości. Dobrze, że Ginczanka zostaje dziś na nowo odkryta. Nie wiem , czy jej najbardziej znany wiersz Non omnis moriar znajduje się w szkolnych podręcznikach - szczerze mówiąc wątpię. Powinien jednak tam trafić ze swoim wstrząsającym memento. Czytając czułem żal. Że tak piękny umysł i tak młode istnienie uległo zagładzie. Ratowało ją wielu a zginęła na wskutek denuncjacji polskiej dozorczyni. Książka kończy się napisanym przez autora dramatem - jakby odstającym od reszty. 


niedziela, 10 maja 2020

Dzika biblioteka


Książka - jak mniemam - pełni dwie funkcje. Z jednej strony jest zapisem wspomnień znanego publicysty, wydawcy, krytyka literackiego - o tym kogo wydał, z kim współpracował, o ludziach i sytuacjach. Z drugiej autor dzieli się z czytelnikiem swoją wielką bibliofilską i zbieracką pasją, prezentując swoje zbiory: czy to autografów, czy komiksów, kryminałów, robinsonów czy też publikacji o Duninach wszelkiej maści. Znajdziemy również rozdział poświęcony "antysemitnikom" czyli publikacjom antysemickim. Ne jest to jednak zwykła prezentacja - jest w tych krótkich esejach kawał historii literatury współczesnej. Wiele postaci poznajemy od nowej, nieznanej strony na przykład Muńka Staszczyka, Dorotę Masłowską czy Stanisława Lema. Wszystko napisane barwnym, gawędziarskim językiem - bardzo ciekawe.

wtorek, 5 maja 2020

Moja walka (tom 3)


Karl Ove Knausgård 

Trzeci tom zapisków współczesnego Prousta dotyczy dzieciństwa i wczesnej młodości. Dziecięca bezmyślność, beztroska i głupie zabawy z jednej strony. Z drugiej: bezkompromisowe , czasem okrutne zachowania rówieśników i ojciec - ten, którego poznaliśmy w pierwszym tomie jako będącego u schyłku życia alkoholika. Tu poznajemy go w kwiecie wieku: twardo ciosany, nieczuły, bezwzględny. Jakoś ten ojciec najbardziej zostaje w pamięci. Jak każdy tom: mocna rzecz, długo siedzi w człowieku. Knausgård przepracowuje swoje traumy i w gratisie takie przepracowanie funduje czytelnikom. 

poniedziałek, 4 maja 2020

#Wrzenie

Karolina Korwin-Piotrowska, Grzegorz Kramer


"Lewaczka, ksiądz i polski kocioł" - głosi podtytuł. Szczere rozmowy o bieżcej sytuacji. Poni Karolina pyta i "atakuje" , popularny jeszuita odpowiada i "broni". Celowo uzywam cudzysłowia, bo tak napraawdę ani to atak ani obrona. Szczere gadanie, w którym powiem szczerze brak jakiejś pikanterii. Otwarty ksiądz i rcjonalna "lewaczka" dochodzą do porozumienia tam gdzie można się porozumieć, pozostają przy swoich stanowiskach tam gdzie nie mogą.  Ważne jest to, że potrafią ze sobą rozmawiać. I choć bliżej mi do optyki pani Karoliny, ciekawiły mnie odpowiedzi księdza -raczej spokojne, zachowawcze, broniące Kościoła. Jeżeli chodzi o "wrzenie" dyskusja była gorąca tylko z jednej strony - szału nie ma. A i tak Kramer jest "uciszony" już od kilku miesięcy - ot i cały Kosciół i jego otwartość. 

środa, 29 kwietnia 2020

Smak kwiatów pomarańczy. Rozmowy o kuchni i kulturze

Tessa Capponi-Borawska, Agnieszka Drotkiewicz

Piękne rozmowy, mądre, pełne treści, smaków, zapachów, kolorów . Ot tak, do przeczytania w międzyczasiew dwa - trzy wieczory. To też podróże po Włoszech - włoskiej kuchni i kulturze, wszak pani Teresa pochodzi z arystokratycznego, florenckiego rodu. To są właściwie takie gawędy historyczno- kulturalno - kulinarne. Z książki można dowiedzieć się jak zrobić rzymską zupę staciatella czy słynny sos pommarola, ale też o tym jak zjednoczenie Włoch wpłynęło na sztukę kulinarną. Czytelnik wchodzi we włoski świat i jest pięknie prowadzony - poza kulinariami jest malarstwo, jest literatura ale przede wszystkim włoski temperament pogodny i  żywiołowy, oraz wielka klasa i styl pani Teresy- Włoszki i warszawianki z wyboru. Bardzo przyjemna, lekka lektura.

wtorek, 14 kwietnia 2020

Faktotum

Charles Bukowski

Henry Chinaski to podobno alter ego pisarza. Z tym przypuszczeniem nie sposób się nie zgodzić, zważając na realność opowiadań o tym pijaczku i outsiderze co rusz imającym się nowej pracy. Każdy rozdział przynosi jakieś "nowe": nowa praca, nowe lokum, nowa kobieta, nowa knajpa a nade wszystko nowy pomysł na zdobycie czegoś do wypicia. Alkoholizm bohatera opowiadań jest bowiem bohaterem drugoplanowym. Wszystko napisane z perspektywy prostego, naiwnego pijaczka, jego językiem, w jego optyce postrzegania świata - takie gawędy pijackie. I - czytając - wchodzi się w ten świat, uczestniczy w tych wszystkich perypetiach i libacjach, ale także w jego - nie opisanej wprost olbrzymiej samotności, ostatecznie darząc głównego bohatera sympatią. Wygrywa autentycznością. 7/10

środa, 8 kwietnia 2020

Księgi Jakubowe

Olga Tokarczuk

O Księgach  tyle już napisano, że cóż jeszcze można w siedmiu zdaniach?  Zmagałem się z tą księgą podążając za licznymi wątkami, postaciami, za historią, uwazając, żeby niczego nie zgubić.Nie było łatwo, bo grupa zmianieła kraje zamieszkania, wyznania a nawet imiona (po przejściu z judaizmu na katolicyzm) - ale warto było! Fascynująca, wielobarwna, wielokulturowa opowieść i wielka literatura, w końcu: niezwykła postać Jakuba Franka, mistyka i mędrca, ale też sekciarza i  hohsztaplera . Pani Olga wygrzebała Franka z polskiej historii, a pisząc pracowała na źródłach - tym bardziej rzecz jest autentyczna- kawał historii Polski i wschodniej Europy , ze szczególnym uwzględnieniem Rzeczpospolitej szlacheckiej.  Rzecz jest też o ludziej wierze i naiwności. Świetne zabiegi narratorskie - postaci Nachmana (narrator wszechwiedzący) i Jenty patrzącej niejako z innego świata - spinają opowieść klamrami i prowadzą czytelnika przez meandry tej skomplikowanej histori. 

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Dwunaste: Nie myśl, że uciekniesz

Filip Springer


Ten, to potrafi znaleźć temat! Autor podąża tropem nieformalnego prawa obowiązującego w słynących ze szczęścia krajach Skandynawii. Prawo spisane po raz pierwszy w książce Sandemosego z lat trzydziestych ubiegłego wieku nie ma jednak nic wspólnego ze szczęściem. "Nie sądź, że jesteś kimś wyjątkowym. Nie sądź, że nam dorównujesz." i kolejne osiem myśli w podobnym tonie - to raczej swego rodzaju "równanie w dół". Autor odbywa podróż nd duńską prowincję , badając czy ten nieformalny kodeks wciąż obowiązuje. Zagłębia się w zakamarki duńskiej duszy i tworzy coś, co nazwałbym reportażem w stylu noir. A nawet powiedziałbym, że jest to coś więcej niż repotrtaż - już nie reportaż, jeszcze nie powieść. 

niedziela, 29 marca 2020

O tyranii. Dwadzieścia lekcji z dwudziestego wieku

Timothy Snyder

To jest lektura na dziś. Książka, która powinna stać w biblioteczce każdego świadomego obywatela, tuż obok Konstytucji, powinna być lekturą obowiązkową w szkołach średnich.. Książka- ostrzeżenie. Snyder - historyk, specjalista w zakresie nowożytnego nacjonalizmu oraz historii państw Euromy Środkowej i Wschodzniej napisał tę książkę - esej tuż po dojściu do władzy Donalda Trumpa. Swoje lekcje autor prezentuje w formie krótkich rad - uzasadnionych w poszczególnych rozdziałach przykładami z historii najnowszej.   Autor uczy jak się zachować w trudnych czasach , kiedy demokracja ulega ideologiom prawicowym i nacjonalistycznym dlaczego ważna jest choć by etyka zawodowa, wspieranie słusznych spraw czy ochrona życia prywatnego. To jest swoisty podręcznik demokraty, pokazujący jak o demokrację walczyć- tak na codzień , praktycznie.

czwartek, 26 marca 2020

Wołoka

Mariusz Wilk

Bardzo lubię pisanie Mariusza Wilka. Znam Wilczy notes, Dom włóczęgi i Tropami Rena, Wołoka jest czwarta, najwcześniej napisana - a zamierzam przeczytać wszystko. Autor - ciekawa osobowość, z kartą opozycyjną, pisarz i podróżnik, związany długie lata ze środowiskiem paryskiej Kultury, w końcu: outsider, który na długie lata zamieszkał wraz z rodziną w małej wiosce na północy Rosji. Jego książki mają w sobie tą wschodniość - w dobrym tego słowa znaczeniu - to co my tu na Zachodzie powoli tracimy - serdecznosć ludzką, goscinność, ale też dziką przyrodę, swego rodzaju mistykę życia codziennego, otwarcie na tajemnicę (pisana czy z wielkiej czy tez małej litery), na to co niepoznane i niezgłębione. Wołoka to dziennik podróży przez Wyspy Sołowieckie. Autor pisze o szczególnych miejscach : o specyficznym tworze, jakim jest Kanał Białomorski i życiu ludzi wokół niego, o pozostałościach rosyjskich łagrów, o Monastyrze na jednym z wysp, a nade wszystko o ludziach żyjących na Wyspach - przepięknej, zapomnianej przez wszystkich krainie. Tytułowa Wołoka to ścieżka, którą idzie się po raz pierwszy, podróż w dziewicze rejony.

poniedziałek, 23 marca 2020

Tako rzecze Lem. Ze Stanisławem Lemem rozmawia Stanisław Bereś

Stanisław Lem, Stanisław Bereś


Napiszę szczrze: Lem mnie przerasta. Jego myślenie, postrzeganie świata, wnioskowanie, wiedza - to wszystko jest jakby ponad mną. Dlatego czytanie tej książki potraktowałem jako wyzwanie intelektualne. Książka jest zapisem wielu rozmów Beresia z Lemem, na wszystie możliwe tematy. Fragmenty historyczne i biograficzne jeszcze poszły gładko, podobie jak rozmowy o kulturze i literaturze,  ale cała reszta, to było zmaganie. Lem jak ryba poruszał się w tematach fantastyki i science-fiction, przeprowadzał filozoficzne analizy o przyszłości ludzkości, analizował krytycznie teorie naukowe. Byłem pod wrażeniem i wszechstronnej wiedzy, i wnikliwości.  Potężny, jasny, mądry, nieogarniony umysł, który jakoś - czytając - próbowałem na swój sposób ogarnąć. 

niedziela, 22 marca 2020

Dobry troll

Jaś Kapela

Przeczytałem z ciekawości. Na postać tego młodego lewicowego działacza i publicysty trafiłem działając w środowisku rodzin wielodzietnych - najpierw zetknąłem się z postacią mamy Teresy -głęboko wierzącej katolickiej aktywistki, potem syna Jasia ze środowiska Krytyki Politycznej, którego poglądy są biegunowo odmienne. Dobry troll  to książka obrazoburcza, szaleńcza, kontrowersyjna.  Nawet dla lewicującego liberała niektóre fragmenty  szokują. Nie wiem, może autor - świadomie bądź nie - odreagowuje katolickie wychowanie ?Autor wplata w niektóre rozdziały ciekawe przemyślenia, które mogłyby być częścią jakiegoś lewicowego manifestu,  jednak momentami postawy i zachowania głównego bohatera są bardzo ciężkostrawne. Odczucia mam więc ambiwalentne i - powiedzmy sobie szczerze: to jest literatura przez małe l. 

piątek, 6 marca 2020

Artysta. Opowieść o moim ojcu

Wojciech Mann

Wypożyczyłem z biblioteki, zgubiłem, odkupiłem, potem tą zgubioną znalazłem i teraz mam na własność. Nie załuję. Piękny hołd legendarnego dziennikarza złożony swojemu ojcu - Kazimierzowi. Pan Wojciech wydobywa twórczość ojca  - grafika , malarza z niepamięci. Przedstawia jego życie i bardzo ciekawą twórczość. W książce wiele kolorowych zdjęć. Pan Kazimierz pochodzący ze Lwowa był wolnym duchem, potrafił żyć kolrwowo i po swojemu w szarej PRL-owskiej rzeczywistości. Na pewno jego postawy życiowe wpłynęły na osobowość i charakter syna. I dla mnie - ojca czterech synów - najważniejsze i najcenniejsze w tej ksiązce jest właśnie to, co jest na drugim planie: synowsko ojcowska relacja.

poniedziałek, 2 marca 2020

Podróżny i światło księżyca

Antal Szerb


Na książkę trafiłem na booktubie, słuchając zachwytów osoby, z której opiniami bardzo się liczę. Młody Węgier porzuca żonę podczas podróży poślubnej, by wrócić do młodzieńczego postrzegania świata. Mamy więc powrót do przeszłości - do młodzieńczej naiwności, prostych prawd, ale też buntu i porzucania konwenansów. Mamy też niejako dwie podróże: ta poślubna, która w penym momencie zatrzymuje się i przeradza w drugą - do krainy dzieciństwa i wczesnej młodości, zapomnianych przyjaźni i porzuconych ideałów. To jest tak, jakby bohater powieści w pewnym (ważnym!) momencie swojego życia otrząsnął się : " gdzie ja jestem i co ja tutaj robię?", po czym stwierdził, że nie tędy droga. I że tej drogi trzeba zacząć szukać na nowo. Lepiej późno niż wcale - chciałoby się powiedzieć po przeczytaniu całości. 

środa, 12 lutego 2020

Kontener

Bieńczyka mogę zawsze i na każdy temat. Tym razem przechodzimy z autorem przez żałobę po śmierci matki. W jakiś sposób książka koresponduje z Rzeczami, których nie wyrzuciłem Marcina Wichy , jednak to zupełnie co innego. Tu jest więcej mierzenia się ze śmiercią a także z bólem i stratą. Nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że książka jest pożegnaniem i jednocześnie swoistą autoterapią. Czytałem powoli, z rozmysłem i szacunkiem - bo tak chyba należy. Smakowałem te treści, wbrew pozorom bardzo szerokie w swojej tematyce - bo wiele u Bieńczyka : mędrca i erudyty - wtrąceń i odniesień do kultury, literatury, historii, medycyny (esej o oddechu: arcydzieło!) i wielu wielu innych dziedzin.

poniedziałek, 3 lutego 2020

Z głowy

Janusz Głowacki


To nie jest autobiografia w sensie ścisłym. Nazwałbym książkę raczej zbiorem felietonów autobiograficznych, luźnych historii z różnych okresów życia. Z każdym przeczytanym felietonem przechodzimy przez życie autora - od smętnych czasów PRL, przez emigrację w Nowym Jorku aż po "nową Polskę". Wszystko napisane barwnym językiem, z właściwymi Głowackiemu poczuciem humoru, ironią i cynizmem, a nade wszystko: dystansem do siebie. Książka aż skrzy się od anegdot, mamy tu  specyficzne, alternatywne spojrzenie na historię Polski ze szczególnym uwzględnieniem życia literackiego i artystycznego. Do przeczytania "jednym tchem", z uśmiechem na twarzy.

czwartek, 30 stycznia 2020

Opowieść o miłości i mroku. Powieść autobiograficzna

Amos Oz

To najlepsza autobiografia jaką  życiu przeczytałem.  Po pierwsze piękne pisanie Amosa Oza: zdania, które czytelnik smakuje i przeżywa. Po drugie mądrość autora. Po trzecie wreszcie historia życia - i kawał historii współczesnego świata. Dzieje rodziny, która opuszcza Europę by tworzyć państwo Izrael. Momentami czyta się to dzieło jak powieść sensacyjną, innym razem jak głęboką powieść filozoficzną a jeszcze innym jak historyczną - również z uwzględnieniem historii literatury.Wielka literatura.

wtorek, 28 stycznia 2020

Śmiertelność

Christopher Hitchens

Ostatnia - w zasadzie nieukończona - książka autora, którą pisał cierpiąc na raka przełyku. Hitchens - zatwardziały ateista snuje w niej rozważania o śmierci, o odchodzeniu. Jest w niej dużo o ciele ludzkim - z własną cielesnością autor się zmaga - ale jest też o ludzkim duchu - o godnosci, człowieczeństwie.  Jest wreszcie o tym kim jest człowiek? Świadectwo zgody autora na siebie , na świat i życie w pełnym jego wymiarze. Również w wymiarze śmierci. Przejmujące.

wtorek, 21 stycznia 2020

Pianie kogutów, płacz psów

Wojciech Tochman


Kolejna trudna książka. Kambodża - kraj  po ludobójstwie oczami Wojciecha Tochmana. Rzecz o wyparciu i znieczulicy. Rzecz o chorych psychicznie traktowanych jak zwierzęta, trzymanych latami w klatkach, skuwanych łańcuchami. Rzecz o nędzarzach, ludziach wyrzucanych na margines, gdy tylko przestaną być produktywni. Rzecz o zbieraczach śmieci, ludzi wyrzucanych z domów w imię deweloperskich interesów, młodocianych prostytutkach, o dystansie rodziców względem własnych dzieci - nazwijmy to nieczułością. Każda opowieść to jakaś nowa trauma, nowe cierpienie i nowa ludzka bezduszność. Wszystko się dzieje dziś...  To taki zbiór reportaży, który człowiek - gdy przeczyta - musi odchorować.