Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mikołajewski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mikołajewski. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 11 maja 2020

Cień w cień. Za cieniem Zuzanny Ginczanki

Jarosław Mikołajewski


To jest taka biograficzno - reportersko - poetycka książka o młodej żydowskiej poetce, zamordowanej w Krakowie, pod koniec II wojny światowej. Napisane z czułością i przywiązaniem impresje, odkrycia, także listy do włoskiego przyjaciela, przed którym autor odkrywa Ginczankę, Mikołajewski dociera także do nowych wspomnień. Znać na każdej stronie uwielbienie autora do poetki i jej twórczości. Dobrze, że Ginczanka zostaje dziś na nowo odkryta. Nie wiem , czy jej najbardziej znany wiersz Non omnis moriar znajduje się w szkolnych podręcznikach - szczerze mówiąc wątpię. Powinien jednak tam trafić ze swoim wstrząsającym memento. Czytając czułem żal. Że tak piękny umysł i tak młode istnienie uległo zagładzie. Ratowało ją wielu a zginęła na wskutek denuncjacji polskiej dozorczyni. Książka kończy się napisanym przez autora dramatem - jakby odstającym od reszty. 


poniedziałek, 15 lipca 2019

Największe szczęście, największy ból. Jarosława Mikołajewskiego rozmowy z Julią Hartwig

Julia Hartwig, Jarosław Mikołajewski


Znam twórczść zarówno pani Julii, jak pana Jarosława - z przyjemnoścą sięgnąłem po ten zbiór wywiadów. Sposób wypowiedzi nie różni się od tego, jaki można było przeczytać w dziennikach poetki. Mądra kobieta o dużej wiedzy i wrażliwości, z mocnymi przekonaniami opowiada o swoim życiu, dzieli się swoimi przemyśleniami o poezji, literaturze, mówi o swojej życiowej filozofii. Jest w tych rozmowach kawał najnowszej historii polskiej literatury - wszak Julia Hartwig przyjaźniła się z wieloma pisarzami, poetami, z wieloma prowadziła korespondencję. Dziś nie ma już tego literackiego świata, o jakim opowiada, nie ma takich autorytetów, inne jest "życie literackie". Szkoda, czytając -tęskniłem.

sobota, 23 grudnia 2017

Terremoto

Jaroslaw Mikołajewski

Autor jest reporterem, pisarzem, poetą, wielkim znawcą Włoch. Zaliczam go do kategorii "ludzi mądrych" - takich , którzy mają wiedzę, wrażliwość, ogromne serce, potrafią, bądź też usilnie próbują ogarnąć ten współczesny świat, do tego jeszcze ująć wszystko w słowa i podać dalej - czytam wszystko co tylko napiszą. Tym razem Mikołajewski razem z Lucą Carim - strażakiem, wędrują po terenach nawiedzonych przez olbrzymie trzęsienie ziemi we Włoszech. Książka jest serią poruszających poetyckich reportaży ("poetyckich" - bo naznaczonych spcyficzną wrażliwością autora). Jest w niej dużo o katakliźmie i jego skutkach, ale dużo więcej jest o ludziach stojących w obliczu tragedii. O sercu, solidarności, wrażliwości, przywiązaniu do miejsca - wszystko w kontekście włoskiej historii, tradycji i kultury. 

niedziela, 22 listopada 2015

Wielki przypływ

Jarosław Mikołajewski

Okładka książki Wielki przypływMikołajewski - dziennikarz, poeta, romanista - spędza czas na niewielkiej włoskiej wyspie Lampedusie, słynącej z najpiękniejszych na świecie plaż i z uchodźców, którzy dopływają tutaj z Afryki. Odbywa rozmowy z wszystkimi najważniejszymi osobami mieszkającymi na wyspie - panią burmistrz, księdzem, lekarzem, historykiem, artystą. Na kanwie tych rozmów z właściwą sobie wrażliwością maluje obraz wyspy - jej historię i teraźniejszość, radości i kłopoty. Najważniejsza - jak dla mnie - część książki, to rozmowa z lekarzem, który od lat otacza opieką uchodźców przypływających na Lampedusę. Rozmowa wstrząsająca, w której nie ma mowy o szarej bezosobowej masie (jak w mediach mainstreamowych) , ale poznajemy konkretne tragiczne historie. Na koniec parę wierszy autora powstałych podczas pobytu na wyspie.