środa, 12 lutego 2020

Kontener

Bieńczyka mogę zawsze i na każdy temat. Tym razem przechodzimy z autorem przez żałobę po śmierci matki. W jakiś sposób książka koresponduje z Rzeczami, których nie wyrzuciłem Marcina Wichy , jednak to zupełnie co innego. Tu jest więcej mierzenia się ze śmiercią a także z bólem i stratą. Nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że książka jest pożegnaniem i jednocześnie swoistą autoterapią. Czytałem powoli, z rozmysłem i szacunkiem - bo tak chyba należy. Smakowałem te treści, wbrew pozorom bardzo szerokie w swojej tematyce - bo wiele u Bieńczyka : mędrca i erudyty - wtrąceń i odniesień do kultury, literatury, historii, medycyny (esej o oddechu: arcydzieło!) i wielu wielu innych dziedzin.

poniedziałek, 3 lutego 2020

Z głowy

Janusz Głowacki


To nie jest autobiografia w sensie ścisłym. Nazwałbym książkę raczej zbiorem felietonów autobiograficznych, luźnych historii z różnych okresów życia. Z każdym przeczytanym felietonem przechodzimy przez życie autora - od smętnych czasów PRL, przez emigrację w Nowym Jorku aż po "nową Polskę". Wszystko napisane barwnym językiem, z właściwymi Głowackiemu poczuciem humoru, ironią i cynizmem, a nade wszystko: dystansem do siebie. Książka aż skrzy się od anegdot, mamy tu  specyficzne, alternatywne spojrzenie na historię Polski ze szczególnym uwzględnieniem życia literackiego i artystycznego. Do przeczytania "jednym tchem", z uśmiechem na twarzy.