poniedziałek, 31 grudnia 2012

Dzienniki rowerowe

David Byrne

Dzienniki rowerowe - David ByrneTo jedna z książek wziętych na "chybił-trafił" w bibliotece - elementem, który zwrócił moją uwagę był rower.  I szczerze mówiąc czego innego się po książce spodziewałem - nawet w pewnym momencie chciałem ją odłożyć. Przetrwałem jednak kryzys i po akceptacji konwencji przyjętej przez autora (muzyk, lider zespołu Talking Heads) zaczęło mi się podobać to jego pisanie. Książka to nie kronika rowerowych eskapad - to zbiór obserwacji: trochę geograficznych, trochę socjologicznych, trochę kulturowych i historycznych , które powstały , gdy autor "rowerował" po różnych miastach, podczas swoich muzycznych eskapad. Taki ogląd świata okraszony filozoficznymi przemyśleniami. Samego roweru jest tam niewiele. Czytało się z zainteresowaniem o świecie i ludziach od Berlina przez Stambuł, Manile, Sydney po Nowy York, ale -przyznać trzeba - że arcydzieło to to nie jest.

sobota, 29 grudnia 2012

Wariacje Tischnerowskie

Wariacje Tischnerowskie - Jarosław Makowski
To książka , którą pisze uczeń i tego bycia uczniem wcale nie ukrywa.Korepetycje z Tischnera. W pierwszej części Makowski pisze o swoim mistrzu - pokazując najważniejsze jego myśli, jego życie, postrzeganie świata. W drugiej części pisze "od siebie" - tak jak go mistrz nauczył myśleć. Bogactwo myśli, tematów podanych tak, że niemal każda jest odkryciem, eureką, objawieniem -  od tych patriotycznych - o zakorzenieniu, poczuciu przynależności do miejsca, przez społeczne - te wywodzące się z Etyki solidarności,  filozoficzne - np. zaduma nad myśleniem jako takim, po teologiczne mocno umocowane biblijnie (rozważania o wierze, o prawdzie, czy też naturze zła) . Czytałem z ogromną przyjemnością , większe emocje wywołała we mnie część pierwsza i wywołała nieodpartą chęć sięgnięcia po dorobek Tischnera - na pierwszy ogień pójdą Wieści ze słuchanicy. 

Wynotowałem dziesiątki myśli, spostrzeżeń, cytatów... na przykład tę: "Co to znaczy być wiernym? To znaczy nieść w sobie raz dokonane wybranie. (...) Sęk w tym , by człowiekowi chciało się chcieć wierzyć".

piątek, 28 grudnia 2012

Kafka nad morzem

Haruki Murakami

Kafka nad morzem - Haruki Murakami
Wciągnął mnie ten Murakami . Gdy czytam jego książki z tyłu głowy wciąż kołacze się pytanie: jak on coś takiego wymyślił? Książka surrealistyczna . Postaci jak zwykle dziwne i "odjechane": Kafka, piętnastolatek uciekający z domu przed klątwą ojca, Nakata - dziwaczny dziadek analfabeta , który potrafi rozmawiać z kotami i dla którego rzeczy dziwne są normą i kilka innych mocno zarysowanych postaci, każda ciekawa na swój sposób. Biblioteka, chatka  w tajemniczym lesie na zboczu góry, stacja benzynowa, koty gadające , pijawki spadające z nieba - miejsca ,wydarzenia, dialogi, zakrzywienia czasu - wszystko zaskakujące, dziwne a zarazem spójne . Czytając miałem wrażenie płynięcia w wartkim nurcie - w każdym momencie będąc zdziwionym, zaskoczonym tym co się dzieje... Dla tego ciągu nieustannych zdziwień - warto tę książkę przeczytać.


sobota, 22 grudnia 2012

Medytacja chrześcijańska - głód głębi serca

John Main

pomniejsz okładkę
Guru chrześcijańskiej medytacji. Określenie tyle kontrowersyjne ,ile podobno kontrowersyjna jest dla chrześcijan praktyka medytowania (obecna w tej religii niemal od początku). Książka bardzo prosta. Rady, spostrzeżenia, biblijne cytaty, odniesienia do starożytnych tekstów. Czytając ma się wrażenie prowadzenia za rękę i nieustannej zachęty przez autora. Z każdą przewróconą stroną odkrywa się , że ta praktyka jest rzeczą niezwykle prostą, że ostatecznie to nic trudnego. Chce się zacząć medytować. Krytykom można powiedzieć - medytacja to forma, a w praktyce religijnej ważna jest treść - tak więc "medytacja chrześcijańska" jak najbardziej! -żeby się o tym przekonać warto poczytać tego benedyktyna.


sobota, 8 grudnia 2012

Rumunia. Podróże w poszukiwaniu diabła

Michał Kruszona

Rumunia. Podróże w poszukiwaniu diabła - Michał Kruszona
Książka dziwna i ciekawa zarazem. Pięknie wydany i bogato ilustrowany zapis podróży autora do Rumunii. Czytało się lekko i z ciekawością - bowiem co chwila autor dostarcza czytelnikowi historii, których nie znajdziesz w przewodnikach turystycznych. Podoba mi się sposób podróżowania - taki z lekka hipisowski , stawiający raczej na bycie wśród ludzi niż na wygodę i turystyczną 'sterylność". Kruszona pokazuje świat, który powoli umiera - prostych ludzi, ich nieskomplikowanego życia i naiwnych wierzeń, które dla przeciętnego Europejczyka są już egzotyką...  Chociaż mam wrażenie, że przebywając wśród Rumunów autor trochę szukał dziury w całym, poruszając się w wyselekcjonowanych środowiskach : bieda, pijaństwo, czary, diabły i zabobony... do tego ładne tło kulturowe i geograficzne... Ale skoro szukał diabła?...

czwartek, 6 grudnia 2012

Aspekty buddyzmu

Henri de Lubac

Aspekty buddyzmu - Henri de LubacCiekawa pozycja napisana przez jednego z największych teologów katolickich XX w. Nie jest to jakaś synteza, Lubac dotyka szczegółów - dokonując ciekawego porównania widzenia np. miłości przez buddyzm i chrześcijaństwo. Do samego buddyzmu odnosi się z wielkim szacunkiem . Pokazuje wiele podobieństw ale bardzo ciekawie akcentuje i punktuje różnice. Nie jest to też apologia - raczej książka pozwalająca spojrzeć szerzej - z akceptacją i szacunkiem, ze świadomością konkretnych różnic wynikających  z innej optyki.

niedziela, 2 grudnia 2012

Książka twarzy

Marek Bieńczyk

Książka twarzy - Marek Bieńczyk
Eseje Bieńczyka - nagrodzone w tym roku nagrodą Nike czytałem z wielkim zainteresowaniem. Ale też z trudem, bo nie jest to książka, którą można sobie czytać w tzw. międzyczasie. Wymaga uwagi, skupienia - choćby z szacunku dla wiedzy i erudycji autora, jego spostrzeżeń i intuicji. Czytanie trwało więc długo -ale warto było poświęcić trochę czasu i energii. Fakty, myśli , spostrzeżenia i przedziwne łączenie wiedzy różnych dziedzin, cudowne metafory i zaskakujące odniesienia. Minęło już trochę czasu... najbardziej zapamiętam trzy eseje: ten o winach (wina to największa pasja Bieńczyka) - z ciekawym wątkiem o różnicy między protestanckim bordeaux a katolickim burgundem i ten o twarzy Beenhakkera.  ( z wątkiem o czytaniu twarzy) oraz ten "wioślarski" (jako podróżnik rowerowy potrafiłem wczuć się w klimat pasji nieco podobnej) . Często miałem wrażenie, że nie nadążam za Bieńczykiem... i choć czasem "się zdyszałem" i musiałem chwilę odpocząć, ochłodzić przegrzaną mózgownicę - warto było.