wtorek, 28 lipca 2020

Sąd w Canudos

Sándor Márai

Nie wiem dlaczego ale bardzo mi się ta książka kojarzyła z Czekając na barbarzyńców Coetzee... może przez swoisty mrok, niepokój w tle lub też sprzeciw wobec wojny? Powieść - uznawana przez wielu z jedną z najlepszych w dorobku autora - opowiada o ostatnim dniu wojny domowej i stłumienia rebelii w anarchistycznym, założonym przez biedaków na brazylijskich bagnach i pustkowiach mieście Canudos - samo założenie tego miasta brazylijski rząd uznał za zagrożenie. Rzecz dzieje się pod koniec XIX wieku. Większość książki zajmuje jedna rozmowa: między marszałkiem  Bittencourtem - dowódcą elkspedycji przeciw miastu a schwytaną kobietą - mieszkanką miasta. Rozmowa jest przejmujaca - dla mnie jest to swoista manifestacja wolności i godności człowieka . A scena kąpieli upodlonej i zniewolonej kobiety - w obecności swoich ciemiężycieli, którzy z konieczności muszą najpierw tę kąpiel przygotować a następnie w pewien sposób w niej uczestniczyć - z odwróconym wzrokiem - to literacki majstersztyk i obraz głęboko zapadający w pamięć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz