Tak zwany reportaż uczestniczący. Oto dwóch reporterów: dziennikarz i fotograf zmieniają swoją tożsamość i przyłączają się do grupy syryjskich uchodźców, którzy chcą się dostać z Egiptu do Europy. Oczywiście doświadczają wszystkiego tego, co każdy uchodźca i opisują to. Jest w tej książce niepewność , ból, rozłąka, smutek. Są wstrząsające opisy uchodźczej drogi. Strach o życie, bezradność i cała gama innych trudnych emocji . Jest też próba zrozumienia i opisania sytuacji uchodźców przez pryzmat bardzo konkretnych człowieczych historii. Bardzo ważna książka i bardzo potrzebna.poniedziałek, 28 marca 2016
Przez morze. Z Syryjczykami do Europy
Wolfgang Bauer
Tak zwany reportaż uczestniczący. Oto dwóch reporterów: dziennikarz i fotograf zmieniają swoją tożsamość i przyłączają się do grupy syryjskich uchodźców, którzy chcą się dostać z Egiptu do Europy. Oczywiście doświadczają wszystkiego tego, co każdy uchodźca i opisują to. Jest w tej książce niepewność , ból, rozłąka, smutek. Są wstrząsające opisy uchodźczej drogi. Strach o życie, bezradność i cała gama innych trudnych emocji . Jest też próba zrozumienia i opisania sytuacji uchodźców przez pryzmat bardzo konkretnych człowieczych historii. Bardzo ważna książka i bardzo potrzebna.
Tak zwany reportaż uczestniczący. Oto dwóch reporterów: dziennikarz i fotograf zmieniają swoją tożsamość i przyłączają się do grupy syryjskich uchodźców, którzy chcą się dostać z Egiptu do Europy. Oczywiście doświadczają wszystkiego tego, co każdy uchodźca i opisują to. Jest w tej książce niepewność , ból, rozłąka, smutek. Są wstrząsające opisy uchodźczej drogi. Strach o życie, bezradność i cała gama innych trudnych emocji . Jest też próba zrozumienia i opisania sytuacji uchodźców przez pryzmat bardzo konkretnych człowieczych historii. Bardzo ważna książka i bardzo potrzebna.wtorek, 22 marca 2016
Gra w klasy
Julio Cortázar
Książka, która zadziwia. Czytając człowiek wie, że obcuje z arcydziełem i jednocześnie ciągle ma wrażenie, że przegapił coś ważnego. Pocieszam się, że nie tylko ja tak mam. Drugim pocieszeniem jest fakt, że książkę można czytać na wiele sposobów - nawet na wyrywki, na chybił trafił, po kolei albo według klucza zaproponowanego przez autora - skacząc po kilkadziesiąt rozdziałów - bo tu najistotniejszy jest szczegół, myśl, spostrzeżenie, piękno słowa, zabawa, klimat, forma... za każdym razem coś innego. Wszystko w otoczce wędrowania grupy przyjaciół z kręgu bohemy artystycznej po Paryżu w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Czytanie Gry w klasy to intelektualna przygoda i jednocześnie wspaniała zabawa. Trzeba jednak podejść do tematu "bez napinki" - jak to mówią - każdy, kto oczekuje ciągów logicznych typu : wstęp, rozwinięcie, kulminacja, zakończenie - srodze się zawiedzie.
Książka, która zadziwia. Czytając człowiek wie, że obcuje z arcydziełem i jednocześnie ciągle ma wrażenie, że przegapił coś ważnego. Pocieszam się, że nie tylko ja tak mam. Drugim pocieszeniem jest fakt, że książkę można czytać na wiele sposobów - nawet na wyrywki, na chybił trafił, po kolei albo według klucza zaproponowanego przez autora - skacząc po kilkadziesiąt rozdziałów - bo tu najistotniejszy jest szczegół, myśl, spostrzeżenie, piękno słowa, zabawa, klimat, forma... za każdym razem coś innego. Wszystko w otoczce wędrowania grupy przyjaciół z kręgu bohemy artystycznej po Paryżu w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Czytanie Gry w klasy to intelektualna przygoda i jednocześnie wspaniała zabawa. Trzeba jednak podejść do tematu "bez napinki" - jak to mówią - każdy, kto oczekuje ciągów logicznych typu : wstęp, rozwinięcie, kulminacja, zakończenie - srodze się zawiedzie.środa, 16 marca 2016
Abonent chwilowo nieosiągalny
Adam Boniecki
Jako, że środowisko Tygodnika Powszechnego jest mi bardzo bliskie - można powiedzieć: ukształtowało mnie i zawsze jest dla mnie punktem odniesienia - z ogromną radością sięgnąłem po książkę księdza Bonieckiego. Kilkustronicowe wspomnienia o ludziach, których autor znał i spotkał w swoim życiu. Wiele ciepłych słów, historia życia, parę anegdot i wspomnienia osobistych spotkań.  Można powiedzieć, że to swoisty przewodnik - po ludziach prawdziwie mądrych wielkich, prawych , przyzwoitych - prawdziwych Polakach i wielkich patriotach - jak można by rzec, bo dziś w dobie dominacji skrajnej prawicy wielu jest odsądzanych od czci i wiary (z autorem włącznie). Wiele postaci znam dobrze, jednak są wielkie odkrycia: na przykład profesor Jan Błoński. Są też" "przypomnienia": chciałbym wrócić do myśli Jana Pawła II,  Żychiewicza, Giedroycia, Skwarnickiego, Brata Roger'a, biskupa Życińskiego, Tishnera, Turowicza, Hennelową, Kuronia, Geremka, Musiała, Kołakowskiego,Woźniakowskiego i wielu wielu innych.... Co jest smutne? to , że dziś już ich wszystkich nie ma i ze nie ma takiego środowiska....
Jako, że środowisko Tygodnika Powszechnego jest mi bardzo bliskie - można powiedzieć: ukształtowało mnie i zawsze jest dla mnie punktem odniesienia - z ogromną radością sięgnąłem po książkę księdza Bonieckiego. Kilkustronicowe wspomnienia o ludziach, których autor znał i spotkał w swoim życiu. Wiele ciepłych słów, historia życia, parę anegdot i wspomnienia osobistych spotkań.  Można powiedzieć, że to swoisty przewodnik - po ludziach prawdziwie mądrych wielkich, prawych , przyzwoitych - prawdziwych Polakach i wielkich patriotach - jak można by rzec, bo dziś w dobie dominacji skrajnej prawicy wielu jest odsądzanych od czci i wiary (z autorem włącznie). Wiele postaci znam dobrze, jednak są wielkie odkrycia: na przykład profesor Jan Błoński. Są też" "przypomnienia": chciałbym wrócić do myśli Jana Pawła II,  Żychiewicza, Giedroycia, Skwarnickiego, Brata Roger'a, biskupa Życińskiego, Tishnera, Turowicza, Hennelową, Kuronia, Geremka, Musiała, Kołakowskiego,Woźniakowskiego i wielu wielu innych.... Co jest smutne? to , że dziś już ich wszystkich nie ma i ze nie ma takiego środowiska....niedziela, 13 marca 2016
Ćwiczenia z utraty
Agata Tuszyńska
Nie lubię książek, filmów o odchodzeniu, o tym jak ktoś umiera. Tym razem uczyniłem wyjątek i nie żałuję. Może dlatego, że na pierwszym planie w książce Tuszyńskiej jest relacja - miłości i wielkiej przyjaźni autorki, oraz jej partnera i przyjaciela Henryka Daski - tłumacza, krytyka literackiego. Autorka - wyspecjalizowana w pisaniu biografii - potrafi pięknie pisać o życiu - nawet w kontekście nadchodzącej śmierci. Jest więc w książce wiele wspomnień, dobrych ciepłych słów, czułości, gestów. Jest też zmaganie z emocjami, z chorobą i wiele rozważań o sensie życia, o tym co najważniejsze, relacji z rozmów - pięknych, mądrych, głębokich. Mam wrażenie, że książka jest pamiątka, pożegnaniem ale też "pokazaniem światu" pana Henryka, jakimś takim "małym pomnikiem".  
Nie lubię książek, filmów o odchodzeniu, o tym jak ktoś umiera. Tym razem uczyniłem wyjątek i nie żałuję. Może dlatego, że na pierwszym planie w książce Tuszyńskiej jest relacja - miłości i wielkiej przyjaźni autorki, oraz jej partnera i przyjaciela Henryka Daski - tłumacza, krytyka literackiego. Autorka - wyspecjalizowana w pisaniu biografii - potrafi pięknie pisać o życiu - nawet w kontekście nadchodzącej śmierci. Jest więc w książce wiele wspomnień, dobrych ciepłych słów, czułości, gestów. Jest też zmaganie z emocjami, z chorobą i wiele rozważań o sensie życia, o tym co najważniejsze, relacji z rozmów - pięknych, mądrych, głębokich. Mam wrażenie, że książka jest pamiątka, pożegnaniem ale też "pokazaniem światu" pana Henryka, jakimś takim "małym pomnikiem".  środa, 2 marca 2016
Co Bóg zrobił szympansom?
Jerzy Sosnowski
Zbiór esejów pisarza, publicysty, dziennikarza radiowego, będący szeroką refleksją wobec człowieczej wiary. Autor pisze raczej z pozycji tego, który poszukuje odpowiedzi niż tego, który ją zna - i taka optyka w kontekście pisania o wierze najbardziej mi odpowiada. Nie lubię ostatnio słowa "świadectwo", bo jest ono jakieś takie zbanalizowane i wyświechtane, często też używane niezgodnie ze swoim znaczeniem - ale ono własnie -w postaci pięknej i czystej - przychodzi mi na myśl , gdy czytałem teksty zamieszczone w książce. Widzimy bowiem, że autor dzieli się swoim szukaniem i znajdowaniem, swoją niewiedzą i odkryciem. I może nie wprost - dzieli się swoim życiem - jest to książka bardzo osobista. Sosnowski podejmuje wiele różnych tematów z ogromną erudycją pokazuje świat wiary i niewiary - porusza pasjonujące tematy: czy wolność ma prymat nad tradycją? czy rzeczywiście posłuszeństwo powinno być centralną cnotą w Kościele? czy chrześcijańska etyka jest li tylko kodeksem z wieloma paragrafami?-  pisze o swoich i obcych  i o rozdźwięku między Ewangelią a życiem ludzi Kościoła. Pierwsze rozdziały uważam za najciekawsze, teksty będące stricte egzegezą biblijną mnie nie porwały.
Zbiór esejów pisarza, publicysty, dziennikarza radiowego, będący szeroką refleksją wobec człowieczej wiary. Autor pisze raczej z pozycji tego, który poszukuje odpowiedzi niż tego, który ją zna - i taka optyka w kontekście pisania o wierze najbardziej mi odpowiada. Nie lubię ostatnio słowa "świadectwo", bo jest ono jakieś takie zbanalizowane i wyświechtane, często też używane niezgodnie ze swoim znaczeniem - ale ono własnie -w postaci pięknej i czystej - przychodzi mi na myśl , gdy czytałem teksty zamieszczone w książce. Widzimy bowiem, że autor dzieli się swoim szukaniem i znajdowaniem, swoją niewiedzą i odkryciem. I może nie wprost - dzieli się swoim życiem - jest to książka bardzo osobista. Sosnowski podejmuje wiele różnych tematów z ogromną erudycją pokazuje świat wiary i niewiary - porusza pasjonujące tematy: czy wolność ma prymat nad tradycją? czy rzeczywiście posłuszeństwo powinno być centralną cnotą w Kościele? czy chrześcijańska etyka jest li tylko kodeksem z wieloma paragrafami?-  pisze o swoich i obcych  i o rozdźwięku między Ewangelią a życiem ludzi Kościoła. Pierwsze rozdziały uważam za najciekawsze, teksty będące stricte egzegezą biblijną mnie nie porwały.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)