Jako zwierzolub Dobrą świnkę przeczytałem jednym tchem i z ogromnym zaangażowaniem emocjonalnym. Rzecz jest o śwince, która została zwierzęciem domowym i żyła długo, i szczęśliwie u boku swoich właścicieli. Jak długo będzie żyła nie mieli pojęcia ani właściciele, ani weterynarze - bo przecież świnki są zabijane gdy tylko osiągną pożądaną wagę. Tej (a właściwie tego - bo to był samiec) jednak nikt nie miał zamiaru zabijać. I dobrze - dzięki temu powstała niezwykła , ciepła, pełna humoru opowieść o przyjaźni człowieka ze zwierzęciem. Autorka pisze o swoim pupilu w takim stylu , że człowiek mimowolnie wiąże się ze zwierzątkiem (340 kg) a na koniec płacze rzewnymi łzami. Najciekawsze i najpiękniejsze były te momenty, w których widać było ile zwierze potrafi dać człowiekowi - w jaki sposób? - a to trzeba przeczytać! :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz