środa, 29 stycznia 2014

Między wariatami

Marcin Meller

Mniejsza o te wszystkie reporterskie wojenne przygody w czeczeńskich okopach, na posterunkach Górskiego Karabachu czy w afrykańskich lasach, te wojny, fronty, ziemie niczyje i "opowieści terenowo-przygodowe" - jak stoi w podtytule. Mniejsza o błyskotliwe felietony (te polityczne z drugiej części książki: kwestia gustu... reporterskie są moim zdaniem lepsze i ciekawsze), ciekawe wspominki, o jedyne w swoim rodzaju poczucie humoru, o "takie sytuacje" i tysiące smaczków i anegdot.... Tekst "Kąpiąc Gucia" (zamieszczony również w  Newsweeku nr 19 z 2012 roku) uznaję za jeden z najpiękniejszych tekstów ojcowskich jakie czytałem w ostatniej pięciolatce. A trzeba powiedzieć, że na tematy ojcowskie zwracam uwagę - jako ojciec czterech synów i córki. Dla tego jednego felietonu warto kupić tę książkę. Wszystkie pozostałe też warto przeczytać. Bardzo lubię Mellera - zresztą on jest z tych, których nie sposób nie lubić.

niedziela, 26 stycznia 2014

Oczy czarne, oczy niebieskie

Maria Wiernikowska

Do narracji trzeba się przyzwyczaić, a gdy już to nastąpi czyta się - jak to mówią - "z czerwonymi uszami". To tak jakbyśmy przyglądali się gonitwie myśli autorki, która zostawiając wszystko rusza na szlak Camino de Santiago zaskakując cały świat i chyba samą siebie również. I - jak to na szklaku - autorka niejako rozlicza się z życiem, a jest się z czym rozliczać, bowiem pani Maria , jako reporterka wojenna przeżyła i widziała dużo -za dużo. Opisy pielgrzymiego wędrowania przeplatają się ze wspomnieniami z wypraw reporterskich, wydarzeń z życia, zawiedzionych miłości... widać -że tak powiem - ślady w psychice (rany?), znać tez potrzeby autorki, pragnienia - miłości, bliskości, mężczyzny, domu... chyba stabilizacji?  - bardzo się otwiera, nie wiem czy nie za bardzo. Dziwny człowiek - ta pani Maria - ciekawy i nietuzinkowy ... i wpisy dziwne - trochę nerwowe - to nie jest spokojna relacja z pielgrzymiego wędrowania... mnóstwo emocji... poza tym: iść do Santiago i nawet nie wejść do katedry? Nie wierzę, że to wszystko było było po nic i bez sensu (jak można wnioskować z wpisów pod koniec książki) - mam nadzieję, że Droga to jakiś nowy początek dla autorki, która - w myśl zalecenia Tłuściutkiego Benedyktyna spotkanego na Drodze - przypominała sobie "kim była, a kim już nie jest".Bardzo ciekawe zdjęcia robione zabawkowym aparatem.

sobota, 18 stycznia 2014

Gulasz z turula

Krzysztof Varga


Gulasz z turula - Krzysztof VargaCoś innego. Książka o Węgrzech widzianych z pewnej perspektywy przez pana Krzysztofa - pół Polaka, pół Węgra. Dużo się dowiedziałem o węgierskich obyczajach, kulinariach, stylu życia, sposobie myślenia. O swoistym węgierskim napuszeniu i manii wielkości. O prawicy i lewicy, nacjonalizmach i skażeniu komunizmem, o celebrowaniu klęsk, pomnikach i symbolach. I jakoś wszystko wydało mi się znajome. Coś jest na rzeczy w tym słynnym przysłowiu o dwóch bratankach.  

wtorek, 7 stycznia 2014

Nie ma ekspresów przy żółtych drogach

Andrzej Stasiuk

Nie ma ekspresów przy żółtych drogach - Andrzej Stasiuk
Żałuję że tak szybko poszło. Taką książkę trzeba smakować raczej powoli. Bo to jest niby proza, a jednak raczej poezja... I jak poezję powinno się ją czytać. Wrócę jeszcze do tych opowieści z drogi, które pozwalają się wznieść i odlecieć do odległych krain, prostych pejzaży, ludzi, którzy się pojawiają, zwierząt, drzew, piękna, brzydoty -świata po prostu. Pejzaże słowem malowane - do tego garść spojrzeń, przemyśleń, refleksji -pisanych jakby od niechcenia,a ciarki po plecach przechodzą, gdy się czyta. Świetny ten Stasiuk.


piątek, 3 stycznia 2014

Fotoplastikon

Jacek Dehnel


Fotoplastikon - Jacek DehnelPomysł prosty: wziąć sto starych, anonimowych fotografii, przyjrzeć się im dogłębnie i na swój sposób zinterpretować. Różnie te interpretacje Dehnelowi wyszły. Jedne ciekawe, zaskakujące i błyskotliwe, przy drugich przynudzał. Sczerze: bardziej przynudzał niż błyszczał i trochę się zawiodłem. Bo po niedawnej lekturze Lali ostrzyłem sobie ząbki na coś równie dobrego. Rzecz nieco podobną popełnił już Wojciech Nowicki - on jednak o każdej fotografii napisał esej - u Dehnela forma wypowiedzi jest bardziej zwięzła- jedna strona, parę zdań i język taki "barokowo -kwiecisty". Co jeszcze? - jak się wydaje - daleko Dehnelowi do głębi spojrzenia Nowickiego.