
wtorek, 26 listopada 2013
Trzy pory dnia. Kulinarne fascynacje Krzysztofa Tyszkiewicza

środa, 13 listopada 2013
Lala
Jacek Dehnel


Na pana Jacka zwróciłem uwagę już jakiś czas temu czytając jego felietony w Polityce. Wow! - jaki język!, jaki styl! jaka erudycja! - bez wahania sięgnąłem więc po powieść Lala, na której Dehnel niegdyś wypłynął. Pomysł na książkę był- jak się wydaje - prosty: z pozycji wnuka spisać babcine opowieści, ująć w ramy, dodać odrobinę swojego komentarza i gotowe. Nie wiem, czy w każdym przypadku zadziała - ale w Lali sprawdziło się genialnie - optyka wnuka , który słucha , dopytuje , potem dopisuje swój komentarz i układa w całość opowieść życia jest moim zdaniem strzałem w dziesiątkę. Jest tytułowa Lala - czyli Helena Bieniecka postacią tak barwną, nietuzinkową i zwariowaną, jednocześnie oczytaną, błyskotliwą i obdarzoną specyficznym, mocnym "charakterkiem", mającą olbrzymie poczucie humoru i dystans do siebie, obytą w świecie artystycznym, że grzechem by było nie spisać historii jej życia (zwłaszcza, jeśli jest się pisarzem). Sam uwielbiałem słuchać babcinych opowieści, rodzinnych anegdot, opowieści o ważnych momentach w życiu, lub też mało ważnych a wyrazistych - książka mnie więc "wsiorbała" i dawno nie czytałem z taką pasją - czytając byłem"zasłuchany" , zwłaszcza, że losy Lali były niezwykłe. Widać wyraźnie że ta powieść jest swoistym wyrazem miłości wnuka do swojej babci , tą miłość widać wyraźnie w ostatniej części, w której autor opisuje opiekę nad babcią w ostatnim okresie jej życia.
Wyjątkowo dodam ósme zdanie, żeby zanadto nie rozbudowywać poprzednich- ale krótkie - tak na koniec: powieść mnie zachwyciła...aż trudno uwierzyć, że autor napisał ją mając nieco ponad dwadzieścia lat (sic!)
piątek, 1 listopada 2013
Koniec świata i hard-boiled wonderland
Haruki Murakami
No to teraz sobie odpocznę od Murakamiego. Dlaczego? Bo czytając jego powieści w krótkich odstępach czasu zaczyna się dostrzegać podobieństwa. To już gdzieś było... , to także..., wątki, pomysły , zdania , postacie. Czytelnik przeżywa nieustanne deja vu - choć powiedzmy sobie : powieść zgrabnie napisana. Miałem podobnie niegdyś w przypadku Whartona. Czas odpocząć. I już chyba wiem, czemu nie dają mu Nobla.

Subskrybuj:
Posty (Atom)