czwartek, 16 sierpnia 2012

Śniadanie mistrzów

Kurt Vonnegut


Pierwsze spotkanie z Vonnegutem. Czytałem, czytałem... ale mimo,że to "kanon" Vonnegut jakoś  mnie nie zachwycił. W sumie tekst (pisany w latach 70-tych ubiegłego wieku) trochę mi trącił myszką i problemy, na które autor chciał zwrócić uwagę (amerykański styl życia, zakłamanie) są już - może nie tyle rozwiązane, co - powiedziałbym - mocno oswojone. Ciekawym pomysłem były fikuśne rysunki, które na pewno były jakimś urozmaiceniem(czy "wzbogaceniem" - bym dyskutował). Poza tym nie nadążałem za tym przeskakiwaniem wątków i historiami dwóch starszych dziwnych panów (pisarzem Troutem i popadającym w obłęd właścicielem hoteli  salonu samochodowego Hooverem). Często musiałem się mocno zatrzymać i zastanowić o co chodzi i co też autor chciał powiedzieć i z kim mam aktualnie do czynienia. Podobno Vonnegutt pisze książki zaczynając od końca i powoli zmierzając do początku. Może stąd Śniadanie mistrzów wydało mi się dziwne i jakieś takie.. rozlazłe... zmęczyłem się.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz