
Myślę, że to bardzo ważna książka. Gauss zadał sobie trudu dotarcia do ludzi pochodzących z ginących europejskich mniejszości kulturowych. W niektórych przypadkach wcale nie było to łatwe (Żydzi Sefardyjscy w Sarajewie). Mało, że dotarł - potrafił wejść w ich świat, zrozumieć i pięknie go opisać. Czytanie tych reportaży jest jak spacer po zaginionych światach, które się odnalazły, ale tylko na chwilę... Bo przecież zaraz zaginą, rozpłyną się w świecie , w którym kulturowa odrębność staje się coraz bardziej egzotyczna. Jakoś najbardziej poruszył mnie tekst o Łużyczanach, może dlatego, że to Słowianie i jakieś braterstwo krwi się odezwało?