Bardzo ważna książka w dobie dyskusji nad barbarzyństwem jakim jest współczesne myślistwo. Tym ważniejsza, że autor sam był myśliwym, pochodzi z rodziny z myśliwskimi tradycjami i zna to środowisko od podszewki. I - choć nie lubię tego słowa, tutaj muszę go użyć : jest to niezwykłe ś w i a d e c t w o. Lektura tej książki nie jest przyjemna - zwłaszcza dla miłośnika przyrody, którą myśliwska klika zamienia w swoje poletko hodowlano-strzeleckie i w imię "tradycji", przyjemności i krwawego hobby dokonuje dzieła regularnego zniszczenia. Autor z jednej strony przedstawia argumenty myśliwych za uprawianiem swojego procederu (z podstawowym o "utrzymaniu równowagi w przyrodzie"), z drugiej: precyzyjnie je obala na wielu płaszczyznach, powołując się nie na przekonania (to jest często u myśliwych), ale na rzetelną wiedzę i badania naukowe. W drugiej części książki ciekawe rozmowy -między innymi z żonmi myśliwych oraz terapeutką uzależnień (myślistwo jako nałóg - sic!). Na koniec cytat z jednej z rozmów (z roshi Sunyą Kjolhede):
"...zabijając zwierzęta w dużym stopniu zabijamy też siebie. Po prostu! Na głębokim poziomie zabijamy samych siebie niszcząc pełen współczucia i wrażliwości rdzeń własnej istoty, zamiast go wzmacniać."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz