Emil Cioran
To było tak: na zachwyty nad Cioranem trafiałem niejednokrotnie - czy to w kontekście jego
Zeszytów, czy jego postrzegania świata, a zwłaszcza Europy, czy swoistej melancholii,pesymizmu i patrzenia na życie. Na pewno jego wyraźne ślady znalazłem u Bieńczyka i u Szczygła, u Pilcha i u Stasiuka, pewnie u innych też - niech nam jednak tych czterech starczy, by rekomendacja była wystarczająca. Stałem więc w kolejce do biblioteki (!) w pierwszy dzień otwarcia po pandemicznym lockdownie i zastanawiałem się co by tutaj? - bo między półkami nie można było jeszcze chodzić i wybierać, należało podać wystraszonym bibliotekarkom zamawiane tytuły - poprosiłem więc o Ciorana i dostałem te dwa włśnie tytuły. Nie była to łatwa lektura - podążanie za myślą autora było dla mnie wyzwaniem, ale też przygodą intelektualną.
Na szczytach rozpaczy to debiut - zbiór esejów wydany po raz pierwszy, gdy autor miał 23 lata (!) i tę młodzieńczość daje się podczas czytania odczuć - mamy tu radykalizm sądów i młodzieńczą naiwność, ale też liczne błyski geniuszu - i dla tych błysków warto było się z tymi tekstami zmierzyć. Generalnie Cioran podejmuje temat dramatu ludzkiej egzystencji i rzecz jest w swojej wymowie pesymistyczna (jak cała twórczość i myśl autora), ale jaki piękny jest ten pesymizm! jaki błyszczący, jaki mistyczny! melancholijny - paradoksalnie miło się czyta te mroczne wynurzenia: o śmierci, samobójstwie, samotności - a jeśli o wierze to raczej z dystansem, nie wierząc do końca.
Historię i utopię Cioran wydał już jako dojrzały
myśliciel, będąc po pięćdziesiątce - te eseje historyczno-polityczne czytało się trudniej, zmagałem się z niektórymi tekstami, niemniej warto było.
"Defektem wszystkich ludzi jest to, że czekają na możliwość rozpoczęcia życia, dlatego nie mają odwagi żyć każdą chwilą. Dlaczego nie potrafimy włożyć w każdy moment tyle namiętności i żaru, by stał się absolutem, wiecznością? Wszyscy uczymy się żyć dopiero wtedy, gdy nie mamy już na co czekać; kiedy zaś czekamy, niczego nie możemy się nauczyć, bo nie żyjemy w konkretnej, żywej teraźniejszości ale w jakiejś mdłej, odległej przeszłości. Oczekiwać czegokolwiek powinniśmy od tego co nam podsuwa bezpośrednia chwila, i to bez świadomości czasu. Zbawienie może być tylko w odzyskaniu tego co bezpośrednie. Albowiem człowiek jest istotą, która utraciła bezpośredniość; dlatego jest zwierzęciem nie wprost"
w: Na szczytach rozpaczy s.235
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz