Joj! Czytanie było przednie. Cwaniak ten Llosa - gra sobie z czytelnikiem, przeciąga strunę - nawet dość mocno, ale na tyle by nie pękła. Historia Don Rigoberta , jego syna z pierwszego małżeństwa: Fonsita oraz pięknej dony Lukrecji - żony i dobrej macochy. Zbyt dobrej - jak się z czasem okazuje. Opowieść ma wzburzać, szokować, grać na emocjach. Świetnie zarysowane postacie dramatu, a już najlepiej młodzieniaszka Fonsito, zakochanego w swojej pięknej macosze. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć... ani to piękne ani brzydkie, raz smaczne, raz niesmaczne, nieprzyzwoite a niewinne, dziwne... - ostatecznie jednak : podoba się.
O, pamiętam, swego czasu czytałam z wypiekami na twarzy :) Bulwersujące, czasami tak jak mówisz - niesmaczne, a jednak lektura wciągająca :D
OdpowiedzUsuń